Obydwa moje blogi muszą zmienić trochę swój charakter, bo będę na nich za chwilę już minimalnie obecna.......I w zasadzie nie wiem co uda mi się tu zamieszczać, gdy będę dysponować tylko niecałymi dwoma dniami tygodniowo z dostępem do komputera. Ale to przyszłość, a dzisiaj łączę czytanie z dzierganiem, bo to środa a zatem dzień spotkania u maknety.
Wprawdzie sama na razie zarzuciłam dzierganie, ale przygotowuję się do sprawienia sobie dywaników więc głównie będę pruć.
Dzisiaj chciałam na moment powrócić do odległej przeszłości, kiedy to udało mi się wydziergać mojej, chyba wówczas trzy letniej, córeczce sweterek. Piszę, że mi się udało, bo przez wiele, wiele lat nie dziergałam nic. Sweterek powędrował w świat a i chyba nie córa nie miała zdjęcia w nim więc nie mogę pokazać swojego dzieła, ale zachowało mi się czasopismo, z którego pochodził wzór. Pomyślałam, że może któraś z Was chciałaby zrobić przyjemność jakiejś małej dziewczynce więc pokazuję na zdjęciach jak sweterek wyglądał i wzór.
Mój sweterek był równie ładny a napracowałam się przy nim sporo. Dzisiaj żałuję tylko, że nie udało się Marysi zrobić w nim zdjęcia.
A teraz o tym co czytam.
W Wielkim poście staram się odejść od czytania beletrystyki więc wyciągnęłam z biblioteczki biografię Ewy Lavalliere ( prawdziwe jej nazwisko brzmiało Eugenie Pascaline Feneglio), która - jak podano na okładce - należy obok św. Teresy od Dzieciątka Jezus i Karola de Foucauld do najbardziej znanych świadków wiary naszych czasów. Jak już zdążyłam się zorientować jest to fascynująca lektura opowiadająca o kobiecie, która osiągnęła dzięki swemu talentowi i uporowi szczyty sławy i zdobyła bogactwo, a mimo to jej życie wydawało się jej samem puste i postanowiła go całkowicie zmienić.
O książce może uda mi się napisać post, gdy ją skończę czytać a dzisiaj zamieszczam fragment, w którym Ewa czeka na pierwszą próbę, która stanie się początkiem jej kariery. Jej rozterki związane są z tym, że ten moment związany jest ze śmiercią aktorki, którą ma zastąpić.
Pozdrawiam wszystkich moich czytelników a szczególnie dzisiaj moje czytelniczki.
Wow śliczny sweterek! Gratuluję cierpliwości i wytrwałości!
OdpowiedzUsuńWtedy, gdy go dziergałam miałam więcej cierpliwości a poza tym był terapią na problemy....
UsuńCiekawa jestem Twojej recenzji książki. Ewa to aktorka Belle epoque...
OdpowiedzUsuńSweterek na pewno był śliczny. Ja także robiłam swojemu synkowi sweterki z wrabianymi wzorami, najczęściej były to samochody:) Pozdrawiam ciepło.
ps. Mniemam, że jak nie będziesz miała internetu to znaczy będziesz opiekowała się teściową.? Przychodzi taki czas dla nas, że właściwie nie mamy własnego życia.
Mam nadzieję, że będę mogła zaprezentować książkę, ale już ją mogę Ci polecić. Z pewnością nie byłabyś zawiedziona jej bogatą treścią ukazującą prawdziwie ekscytujące życie Ewy i jej pogłębioną psychologicznie postać. Książkę na dodatek bardzo dobrze się czyta.
UsuńDobrze Aniu mniemasz. Moja córa, która się babcią opiekowała znalazła pracę a tylko w sumie ja jako emerytka dysponująca "wolnością" mogę się nią opiekować....razem z mężem. Ale myślę, że w takiej sytuacji nic nie jest tak ważne jak zapewnienie jej bezpieczeństwa.
W czasach gdy najwięcej dziergałam nie było możliwości robienia zdjęć, a może nawet o tym się nie myślało. Podobne sweterki robiłam, zwróćcie uwagę na fason - szeroki, szerokie rękawy. Ile włóczki na to szło! Te wzory robiło się świetnie, człowiek z każdym rzędem czekał - co też się pojawi. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKto wówczas myślał by o robieniu zdjęć wytworom swych rąk.
UsuńDziękuję za odwiedziny.
Ja nie wiedziałam,że masz drugiego bloga...bo dzierganie tez w moim guście:)) sweterek uroczy....czekam na wnuczkę może kiedyś:)) a ksiązka mnie zainteresowałaś...pozdrówka:))
OdpowiedzUsuńMiałam nawet trzy, ale ostały się te dwa, z których ten jest moim beniaminkiem a ponieważ czasu będę mieć mało na prowadzenie dwu to tutaj będą również ewentualne moje wytwory oprócz książek.
UsuńKsiążke polecam serdecznie...to bardzo przyjemna i interesująca lektura.
Kiedyś zbierałam te gazetki z wzorami na sweterki dla dzieci, pełno w nich było bohaterów bajek czy innych zwierzątek, ale jakoś nie udało mi się żadnego ze sweterków dokończyć. Głównie dlatego, że nie mogłam dobrać kolorów z tej samej włóczki i w trakcie dziergania często się okazywało, że brzydko wygląda takie nierówne.
OdpowiedzUsuńMnie się udało tylko ten jeden sweterek wydziergać...zaczęty dla syna nigdy nie został ukończony właśnie z podobnych przyczyn o jakich piszesz.
UsuńSweterek musiał być śliczny. Kiedy chodziłam do podstawówki mama robiła nam podobne. Mieliśmy w Myszkę Miki i ducha Kacpra. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńI taki właśnie był, a ja byłam bardzo z siebie zadowolona.
UsuńRównież pozdrawiam.
Fajny ten kaczor. :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie znikniesz całkiem, ale przetrwasz te trudne chwile. Pozdrawiam!(Fragment intrygujący)
Całkiem nie, ale już widzę, że na rozpisywanie się tutaj czasu mi zabraknie.
UsuńFragment ma zachęcić, gdyż po książkę warto sięgnąć.
Bardzo fajny sweterek, a zwłaszcza jego tył :-) Gdy jeszcze byłam jedynaczką, mama dziergała dla mnie takie wesołe sweterki.
OdpowiedzUsuńKochane mamy......za mojego dzieciństwa jeszcze takich ładnych wzorów nie było, a i moja mama nie miała czasu na dzierganie wymyślnych sweterków, ale te, które mi wydziergała lubiłam bardzo.
Usuń