czwartek, 15 maja 2014

Utracona cześć Katarzyny Blum - Heinrich Böll o przemocy słowa.


         Heinrich Böll , niemiecki Noblista z 1972 roku, jak można wyczytać w końcowym przypisie do książki wydanej u nas w 1978 roku, o której będzie dzisiejszy post,  uparcie tropił w powojennej społeczności Niemców wszystko to, co ludziom, w nich samych i po za nimi, przeszkadzało żyć po ludzku. W swych pierwszych książkach powracał raz po raz do dziedzictwa hitleryzmu i wojny, z niepokojem obserwując jego nie zatarte ślady w psychice współczesnych. Później w swej  twórczości pisał o zjawiskach nie mnie groźnych niż dziedzictwo hitleryzmu, a związanych z powojenną stabilizacją, do których należały : konformizm, egoizm, nietolerancja, aż wreszcie w  kolejnej książce, "Utracona cześć  Katarzyny Blum",  poruszył problem przemocy.  Nie chodziło mu jednak o nielegalną przemoc, która polegała na aktach terrorystycznych, które co pewien czas wstrząsały opinią publiczną w RFN w latach 70-tych, ale o zalegalizowaną przemoc słowa, którą bezkarnie uprawiały bywało tylko i wyłącznie dla sensacji, ale najczęściej dla określonych celów politycznych brukowe gazety. Pod "Gazetą" w książce kryje się sensacyjny dziennik "Bild", a praktyki dziennikarza pojawiającego się na jej kartach przypominają całkiem praktyki dziennikarzy tego organu koncernu prasowego Springera. 
    
        Akcja ksiązki dzieje sie w latach 70-tych ubiegłego stulecia, w RFN. Katarzyna Blum, bohaterka książki Hneiricha  Bölla zabija w swoim mieszkaniu dziennikarza piszącego w Gazecie a następnie pojawia się u nadkomisarza policji, by  przyznać się do popełnionego czynu. Wszystkim jej znajomym, pracodawcom wydaje się to niemożliwe, by była zdolna do popełnienia  tej zbrodni, a jednak jest ona faktem. Z powieści pisanej suchym, rzeczowym  językiem,  posiadającej formę pewnego rodzaju sprawozdania,  dowiadujemy się po kolei, jak doszło do tego dramatycznego dla młodej kobiety wydarzenia. Katarzyna, ta niezwykle pracowita, odpowiedzialna, świetnie zorganizowana i skrupulatna pod każdym względem młoda kobieta, która była zatrudniona jako gosposia domowa u adwokata Blorna, nagle na kilka dni wcześniej została zatrzymana we własnym mieszkaniu pod zarzutem umożliwienia ucieczki swemu kochankowi, który jest oskarżany o rozbój. Wokół niej i jej życia jak sęp teraz krąży dziennikarz Gazety i coraz to ukazują się w niej oszczercze, zniesławiające ją artykuły i zdjęcia ukazujące Katarzynę w jak najgorszym świetle co sprawia, że ona wręcz obsesyjnie czytając te artykuły wciąż od nowa czuje się nie tylko zbrukana i pohańbiona, ale również  pozbawiona normalnego funkcjonowania w przyszłości a co za tym idzie sensu życia. Decyduje się więc ona na spotkanie z dziennikarzem celem udzielenia wywiadu u siebie w mieszkaniu. Wprawdzie zaopatruje się w broń, ale używa jej dopiero, gdy dziennikarz, który manipulując zbieranymi na jej temat materiałami w krótkim czasie odebrał  jej cześć, potraktuje ją na wstępie jak dziwkę, z którą można za darmo się przespać. 
       
        Böll ukazuje w swej książce mechanizm powstawania przemocy oraz to do czego ona może doprowadzić. Skutki słownej przemocy, jaką się okazały publikowane dla taniej sensacji, mającej jedynie za zadanie podnieść  nakład dziennika a co za tym idzie jego zyski dotknęły w książce nie tylko główną jej bohaterkę, która tracąc swój honor mści się i trafia do więzienia na wiele lat, ale również jej chlebodawców, czyli adwokata Blorna i jego żonę, którymi również się "zajęła" ofiara zemsty Katarzyny wystawiając ich życie prywatne i zawodowe na publiczny osąd co sprawiło, że ich kariery zawodowe uległy zrujnowaniu.

         Przekaz książki "Utracona cześć Katarzyny Blum" jest niestety aktualny w dzisiejszym świecie, w którym wszystko jest na sprzedaż i liczą się tylko zyski. A na dodatek mediów biorących udział w tym zalegalizowanym procederze, który  można by całkiem śmiało nazwać przestępczym, bo godzącym przecież w to co dla człowieka jest najcenniejsze,  czyli w jego dobre imię, jest niezliczona ilość. Ta książka zatem się nie zestarzała i nie zestarzeje. Dlatego i tym razem polecam jej przeczytanie. To bardzo dobra lektura, z której na dodatek sporo można się dowiedzieć również na temat życia społeczno-politycznego  w RFN i zobaczyć jak to w porównaniu z naszymi latami 70- tymi wyglądało. 

Dodam jeszcze, że książkę świetnie przetłumaczyła Teresa Jętkiewicz.

______________________________
Książkę  przeczytałam w ramach wyzwania : Czytamy serie wydawnicze...

33 komentarze:

  1. Chapeu bas! :-) Lata temu, jeszcze w liceum miałem podejście do "Utraconej czci ..." ale po kilkunastu stronach dałem sobie spokój - teraz czuję się zdopingowany :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi.
      A ja byłam przekonana, że u Ciebie znajdę natchnienie, bo byłam pewna, że ją już czytałeś, ale chyba tylko o niej wspominałeś.
      Natomiast pisała o niej świetnie koczowniczka.
      Czekam w takim razie na Twoją opinię, gdyż ona dostarczyła by dokładnej jej analizy, na którą już liczyłam.

      Usuń
    2. Bez przesady z tą dokładną analizą :-), zresztą jakakolwiek w sprawie "Utraconej czci ..." to sprawa odległej przyszłości bo kolejka książek do przeczytania robi się coraz dłuższa.

      Usuń
    3. Z tą liczbą książek to prawda. A chodzenie po blogach ja wydłuża i wydłuża.

      Usuń
    4. Zgadza się, ja właśnie po poście Książkowca na temat Żeromskiego odświeżam sobie "Popioły" :-)

      Usuń
    5. I ja o nich myślę, bo jakoś nigdy nie miałam na nie ochoty. Nawet chyba filmu nie oglądałam.
      A mam je w biblioteczce.

      Usuń
    6. O rany, Natanno, nie zawstydzaj mnie... :)
      Zgadzam się, ze książka jest świetna i nie zestarzała się. Każdemu bym ją poleciła. Doskonale pokazuje sposób działania dziennikarskich hien, które bez skrupułów potrafią zniszczyć czyjeś życie. Bardzo aktualna książka. Choć od napisania jej minęło wiele lat, problem agresywnych dziennikarzy nie minął, a nawet jakby wzrósł. Jeśli celem ich ataków stanie się osoba wrażliwa, może się to skończyć źle.
      A ja sobie niedługo odświeżę "Dzieje grzechu", bo czytałam je kiedyś i nie pamiętam, by były w nich sceny pornograficzne. Delikatne aluzje erotyczne, owszem, ale pornografia? A tu w komentarzach na blogu u Książkowca przeczytałam, że Żeromski pisał pornografię :)

      Usuń
    7. "Dzieje grzechu" próbowałam przebrnąć w ubiegłym roku i niestety tylko je nadgryzłam. Początek jest tak mistyczny, że aż niestrawny. Następnym razem pominę i zacznę od scen, które da się czytać. Muszę wrócić do książkowca jeszcze raz, by doszukać się co chciała przez to powiedzieć.
      Czas Żeromskiego u mnie nadchodzi. Jak sądzę "Wierną rzekę" już czytałaś?

      Usuń
    8. Pierwsza połowa książki mnie ciekawiła, a przy drugiej mocno ziewałam. "Wierną rzekę" czytałam jeszcze za czasów szkolnych, bo po przeczytaniu "Syzyfowych prac", które były lekturą, wypożyczyłam ze szkolnej biblioteki wszystkie książki Żeromskiego. Podobała mi się, i to nawet bardzo, ale nie wiem, jak odebrałabym tę książkę teraz.
      "Wierną rzekę" oraz "Doktora Piotra" wydano w serii Koliber :)

      Usuń
    9. Wierna rzekę mam, ale Doktor Piotr o ile się nie mylę został wydany w tej późniejszej gorszej wersji i już jej nie zbierałam.

      Usuń
  2. Filmem byłem rozczarowany, wydał mi się zlepkiem epizodów (nie mam jakoś szczęścia do "starego" Wajdy bo oglądałem niedawno jego "Pokolenie" - gdyby nie aktorzy i plenery to byłaby to zupełna "kiszka"), za to książka ciągle się trzyma. Owszem, ma mankamenty ale plusy zdecydowanie przewyższają minusy. Prawdziwa, pełnokrwista literatura.

    OdpowiedzUsuń
  3. Na oko jej nie kładź, mogłabyś sobie zaszkodzić, to jednak jest kilkaset stron :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, ha! Na oku u mnie to znaczy w zasięgu wzroku.

      Usuń
    2. U mnie odstały w zasięgu wzroku ładnych parę lat :-) ale zbierało mi się na nie bo niedawno przeczytałem "Syzyfowe prace", które też zresztą bardzo lubiłem w szkole ale to zupełnie inna "kategoria wagowa" :-).

      Usuń
    3. Szkoła skutecznie chyba zabijała chęć czytania więcej niż lektura danego pisarza i stąd te nie czytane pozycje, a które przecież warto było poznać.

      Usuń
    4. To chyba ponadczasowy odruch warunkowy - wystarczy, że książka znajdzie się na liście lektur to automatycznie uczniów od niej odrzuca. Z drugiej strony gdyby nie szkolny przymus czytania to pewnie o wielu książkach i autorach nawet by nie wiedzieli, że istnieją.

      Usuń
  4. I znów proponujesz lekturę, której ciężko się oprzeć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to lubię. Bo ja też chodząc po blogach czytam i później nie mogę się oprzeć, a biblioteczka puchnie w oczach.

      Usuń
    2. U mnie na półce czeka na przeczytanie ok 50 pozycji, a ciągle przybywają nowe...

      Usuń
    3. Gdybym miała więcej czasu stworzyłabym zakładkę z posiadanymi książkami czekającymi na czytanie, a przy każdej napisała ile lat już czeka. Oj nie wypadłoby to dla mnie najlepiej. Ale miałam czytać na emeryturze, i jestem, i pewno ich wszystkich nie zdążę przeczytać.

      Usuń
    4. Ale mnie okradłaś z marzeń :) A ja już planowałam, że jak przejdę na emeryturę to zapewne przeczytam wszelkie zaległe książki.

      Usuń
    5. Ależ każdy ma inaczej. Tak, że nie martw się na zapas. Martw się tylko moja droga o to czy w ogóle przejdziesz na emeryturę. Mnie się udało, bo się duuużo wcześniej urodziłam.

      Usuń
    6. Nie wiem czy dożyję. A jak dotrwam do lat emerytalnych to wtedy będę się martwić.

      Usuń
    7. I to też prawda. Masz całkowita rację. Zamartwianie się nic nie daje.
      Żyjmy więc i znajdujmy jak najwięcej czasu na czytanie.

      Usuń
    8. 50 pozycji to pikuś. U mnie jest przynajmniej 10 razy tyle!!
      Hi hi, dlatego mój mąż powtarza, że będę czytała książki po śmierci, w Niebie ( mam nadzieję, że do Niego się dostanę) Pan Bóg zasypie mnie książkami, a czasu tam już nikt nie liczy, więc będę miała go ogrom:)))
      A jeśli chodzi o powyższą książkę, to nie czytałam, ale mam na nią wielką ochotę:))

      Usuń
    9. Czasem warto jakąś ramotkę przeczytać.
      Ach gdyby tak było jak piszesz, tam na drugiej stronie to i ja bym swoje nieprzeczytane zabrała.
      Ale Pan Bóg przygotował dla nas rzeczy, które "ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało "więc co tam książki - wyczytujmy je tu, na ziemi.

      Usuń
  5. Ciekawa problematyka, rzekłabym, że ciągle aktualna. W mojej bibliotece sporo jest książek z serii Nike, których większość jest naprawdę wartościowa. Szkoda tylko, że druk jest mały i gęsty :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Większość z nich tak niestety ma. Mały format to wymusił chyba.

      Usuń
  6. Bardzo ciekawie napisałaś o tej książce. Kto wie, może uda się ją dostać w niemieckiej bibliotece...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za odwiedziny. Ty możesz przeczytać w oryginale więc odbiór książki może być jeszcze lepszy. Pisarz napisał sporo ciekawych książek, które przybliżają czas powojenny.

      Usuń

Każdy pozostawiony komentarz to balsam na moją duszę. Toteż za każdy serdecznie dziękuję i zapewniam, że czytam je z uwagą i staram się nie pozostawiać ich bez odpowiedzi.