wtorek, 25 marca 2014

Plac i Bazylika Św. Piotra w pierwszej części relacji z pobytu w Watykanie i Rzymie.


                          

 " Rzym !  Zasypię Cię bogactwem i sławą, klejnocie boży, oprawny w złoto, cały świat ukorzy się przed twym dostojeństwem, nie będzie piękniejszego miasta w całym chrześcijaństwie!"[.1.] - Tak marzył wielki pogromca opornych miast, Juliusz II, który by umocnić fundamenty Wiecznego Miasta rozkazał królestwom świata oddać Rzymowi wszystkie skarby i zatrudnił do realizacji swego dzieła najwspanialszych artystów włoskiego renesansu.
Widok na Rzym z kopuły na bazylice Św. Piotra.
By to zobaczyć pokonałam ponad 500 schodów, ale warto było.

       Wielka szkoda, że Karol Schulz, z którego książki biograficznej p.t."Kamień i cierpienie" pochodzą przytoczone powyżej słowa nie ukończył swej trylogii o życiu i twórczości Michała Anioła. Śmierć, która go zaskoczyła nie pozwoliła na  pokazanie Buonarrotiego przy pracy w Rzymie, gdy powstawały jego wielkie dzieła.

Plac Św. Piotra widziany z kopuły.


       To fantastyczny, powalający widok i muszę przyznać, że już w pierwszym dniu zwiedzania Rzymu, które zaczęliśmy właśnie od  Placu Świętego Piotra i jego Bazyliki, zostałam przytłoczona rozmachem i ogromem piękna oraz  bogactwa  jakie zobaczyłam, a jakie powstało dzięki umysłom i rękom największych twórców Renesansu. 
       Do Bazyliki prowadzi nas najwspanialsze dzieło Berniniego - kolumnada, której dwa skrzydła - widoczne na wyżej pokazanym zdjęciu -  otwarte półkoliście wydają się obejmować wszystkich, którzy tu zawitają a nawet może całą ludzkość. Bernini jest również twórcą 140 posągów Świętych ozdabiających kolumnadę. 



        We wnętrzu zaś bazyliki Św. Piotra, największej świątyni chrześcijańskiej, po prostu zaparło mi dech w piersiach. A moje oczy omiatały z zachwytem  wszystko wokół, od posadzek poprzez sklepienia, mury i ogrom nagromadzonych tu figur, rzeźb - pojedynczych i grupowych, płaskorzeźb i obrazów umieszczonych w ołtarzu głównym, w nawach i kaplicach bocznych. Tego się nie da opisać. Po jakimś czasie można dostać po prostu oczopląsu. By to wszystko ogarnąć, zapamiętać trzeba by dnia całego, a tu czas popędzał.

       Jak podaje nabyty w Rzymie przewodnik "Rzym - Watykan" : W okresie rzymskim, na Wzgórzu Watykańskim, istniał wspaniały cyrk Nerona, w którym, w bliżej nieokreślonym roku(64 lub 67 d.C.), został ukrzyżowany św. Piotr. Jego ciało pochowano w pobliżu, a 250 lat później cesarz Konstantyn wybudował na grobie Apostoła okazałą bazylikę, która z biegiem czasu stała się jednym z cudów świata. 
XIII wieczny posąg Św. Piotra, z brązu - Arnolfo di Cambio - po prawej stronie nawy głównej -  każdy zwiedzający chce dotknąć stopy Wielkiego Rybaka.

Podczas 73 lat pobytu papieży w Avinionie, stara bazylika została tak zniszczona, że jej renowacja okazała się niemożliwa.

       I dopiero Juliusz II(1503-1513) : " powróciwszy z pierwszych wypraw przeciwko zaborcom kościelnego państwa i zwolennikom Borgiów, zaczął najpierw budować na Watykanie, ażeby z tej kamiennej powodzi wież, wieżyczek, ogrodów, więzień, twierdz i kościołów uczynić siedzibę z samego wyglądu już czcigodną. Ale gdy zaczął, okazało się, że prastara bazylika całego chrześcijaństwa, katedra Św. Piotra, grozi zawaleniem. Wieki, wichury, wojny i pożary przeszły nad jej tysiącletnimi murami i dziw brał, że w ogóle dotychczas stała; była tak pochylona, że papieżowi ściskało się serce na jej widok. Już przed kilku dziesiątkami lat papież Mikołaj, tego imienia piąty, chciał zacząć remont, ale wojny i inne sprawy odwróciły jego uwagę, więc zaniechał tego, a potem umarł. Również inni nosili się z tym zamiarem, a potem umierali. A prastara bazylika rysowała się dalej, pochylona do upadku, jak cały gmach Kościoła we śnie Innocentego III, zanim nie podparł tego gmachu mąż w szatach żebraka, imieniem Franciszek, rodem z umbryjskiego Asyżu. Tylu papieży myślało o katedrze, a jakże żałosny widok przedstawiała: ściany pękały pod ciężarem stuleci, ołtarze się waliły, freski odpryskiwały, wilgoć rozłaziła się po murach, które z kolei wypalał i kruszył żar, a z nowej budowli, zaczętej przed dziesiątkami lat, wykończono tylko jakieś niewielkie podwyższenie w tylnej części świątyni, wznoszące się zaledwie piętnaście stóp nad podłogą".[.2.]

         "Juliusz modlił się pod pękającą ścianą bazyliki, klęcząc z głowa opartą na klęczniku, a jego starczy szept był świszczący i ciężki. Kardynał Alidosi stał za nim wysoki, surowy, milczący, patrząc jak zawsze nieprzytomnie, kierując spojrzenie w próżnię. A papież odmawiał lamentację proroka Jeremiasza, zaczynając od wiersza Alef: " Jakie opuszczone to miasto, pełne kiedyś ludzi, owdowiała monarchini narodów, księżna panująca nad krajami niewoli...."
          Potem skończył modlitwy i mając niewiele lat życia przed sobą podjął to dzieło z myślą o wieczności.
          Powołał najsławniejszych architektów. Najpierw przyjechał mistrz Bramante ........"[.3.]

         Juliusz II zlecił Bramantemu wykonanie nowego planu a realizacja tego wspaniałego przedsięwzięcia architektonicznego zajęła 176 lat. W ciągu tego długiego okresu sporządzono wiele projektów zanim już 70-letni Michał Anioł przystąpił do konstruowania kopuły.

         
Kopuła, jak czytam w powołanym wyżej przewodniku :"Stanowi poemat harmonii i niedoścignionego piękna". Widziałam ją z bliska od zewnątrz i od środka. Obawiałam się tych ponad 500 schodów na nią prowadzących, ale udało się.
Budowy kopuły Michał Anioł niestety nie zdążył ukończyć, kończyli ją Jakub Della Porta i Domenico Fontana.


Wnętrze kopuły udekorowane zostało przez Kawalera d'Arpino. 


   A teraz wchodzimy do Bazyliki i prawie cały czas chodzimy z głową zadartą do góry. My, prawie ludzkie mrówki w tym ogromie przestrzeni i wysokości.

Nawa główna prowadzi do ołtarza, nad którym znajduje się przepiękny baldachim Berniniego, a za którym w głębi nawy tron św. Piotra w otoczeniu scenograficznego dzieła Berniniego w złoconym brązie na tle polichromicznego wizerunku Ducha Świętego w postaci gołębia.
 
Baldachim osłaniający ołtarz podtrzymywany jest przez cztery spiralne kolumny z brązu pochodzącego kopuły Panteonu. Po raz pierwszy tu i w innych świątyniach, które zwiedzaliśmy w Rzymie , spotkałam się z baldachimami, które są prawdziwymi arcydziełami sztuki.


Ołtarz mieści się dokładnie pod kopułą Michała Anioła, a pod ołtarzem znajduje się grób Świętego Piotra. Niestety nie można było do niego zejść by zrobić zdjęcie.

Kończę ten post zdjęciem zrobionym z kopuły. Kolejne zdjęcia i wrażenia już w następnym poście, gdyż zaczynam mieć problemy ze zdjęciami, które mi znikają, gdyż za długo najwyraźniej ten post powstaje.






Ciąg dalszy nastąpi, a przynajmniej powinien nastąpić.
 __________________________________
[1] Karol Schulz,Kamień i cierpienie" Wyd. Śląsk" Katowice,1980 r.,tłum. Maria Erhardt-Gronowska, str.640
[2] tamże, str640-641 
[3] tamże, str.645

45 komentarzy:

  1. Jak zazdroszczęęę!
    Choć powiem szczerze, ten widok z góry - pierwsze zdjęcie - nie pomyślałabym że to ten wielki Rzym! Ale im dalej, tym ciekawiej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzym jest ogromny. Widok z kopuły jest w stronę na Kapitol i część antyczną, ale to tylko panorama.

      Usuń
  2. Piękne!!! Czekam z niecierpliwością na kolejne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda Marto. Pięknie. Nie miałam pojęcia nawet jak pięknie.

      Usuń
  3. Byłaś perfekcyjnie przygotowana do podróży:) Zazdroszczę Ci tych widoków, które mogłaś podziwiać na żywo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznaję się bez bicia, że w ogóle nie byłam przygotowana. Przed wyjazdem chorowałam i jeszcze w Rzymie nie byłam w formie. Mapę dostałyśmy od sióstr, u których mieszkałyśmy a przewodnik kupiłyśmy w Watykanie. I tak córka posługując się mapą była pilotem. Ale mój szwagier nas też ukierunkowywał, gdyż byli z moja siostrą już tam.

      Usuń
  4. Nie miałam okazji zobaczyć widoków z góry, więc tym większa przyjemność z oglądania i czytania:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze kilka ich mam więc w następnym poście też je pokażę.

      Usuń
  5. Ach, jak pięknie! Dorzucę z krakowskiego punktu widzenia, że wśród 140 posągów świętych na kolumnadzie Berniniego jest jeden jedyny Polak - św. Jacek (stąd "krakowskość", bo z naszym klasztorem dominikanów był związany i tu spoczywa).

    A co do schodów prowadzących na kopułę, jest piękna scena w filmie Felliniego Słodkie życie, gdy gwiazda filmowa grana przez Anitę Ekberg podąża tymi schodami coraz wyżej i wyżej, a za nią wykruszający się powoli tłum fotoreporterów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za ten Polonik. Poszukam sobie ten posąg w internecie.
      A i film chętnie bym znów oglądnęła, gdyż już go nie pamiętam. Już myślałam o innych filmach z Rzymem w tle.

      Usuń
    2. I spróbuję go odnaleźć na zdjęciach.

      Usuń
  6. Film jest do obejrzenia z polskim lektorem tu:
    http://www.youtube.com/watch?v=6qS-wX8xXyI

    OdpowiedzUsuń
  7. Zdjęcia są niesamowita, a na miejscu,na żywo, tak jak napisałaś, zapiera dech w piersiach:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie uczucie ma się we wszystkich świątyniach, ale nie tylko.

      Usuń
  8. Cóż ja mogę powiedzieć?? Jestem oczarowana zdjęciami i Twoja notką. Bogactwo architektury jest niesamowite. Ach jak ja bym chciała zobaczyć to wszystko na żywo:)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam nadzieję, że będzie mi dane zobaczyć na żywo, to co teraz oglądam na Twoich zdjęciach. Piękne i wspaniałe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnością tak będzie. Ja czekałam długo, ale dla Was teraz to już nie jest taki problem.

      Usuń
  10. Piękne fotografie. Świetny wpis. Nic dodać nic ująć, może poza tym, że troszeczkę zazdroszczę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Z wielką przyjemnością oglądam zdjęcia :), dzięki nim przeniosłam się w czasie o tyle lat, gdy mogłam zobaczyć te cuda.
    Wcześniej w komentarzach był wspomniany film Felliniego - chodzi mi o fontannę di Trevi.
    Tu przeżyłam lekkie rozczarowanie, bo znałam przecież to słynne zdjęcie (ale wtedy filmu nie widziałam). Myślałam, że to jakaś monumentalna budowla na wielkim placu, a tymczasem zobaczyłam ją wciśniętą "plecami" do budynku. Ciekawa jestem Twoich wrażeń :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi.
      Powiem, że byłam zaskoczona, że ona jest w takiej ciasnocie. O wiele piękniej by wyglądała, gdyby była na jakimś palcu. Ale sama zrobiła na mnie duże wrażenie.

      Usuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pojutrze powinna się ukazać kontynuacja jeszcze Palcu i Bazyliki.
      Odnalazłam nawet na zdjęciu, ale nie najlepszym niestety św. Jacka Odrowąża wśród postaci Berniniego. Tu ukłon w stronę To przeczytałam, która mnie poinformowała o nim.

      Usuń
  13. No, fotorelacja boska:):)!!!! Aż chce się tam być!! - Już! Teraz! Natychmiast!! Zazdroszczę:)!! A tu wykonałaś naprawdę kawał świetnej roboty:)!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Pamiętam ilość schodów, którą trzeba było pokonać, by zobaczyć ten cudny widok. W tych wąskich korytarzykach dostawałam powoli klaustrofobii, ale widok jedyny!
    Piękna relacja. Czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę się obawiałam, ale jednak pierwsza część podejścia była łagodna więc tę bardziej stroma też udało mi się pokonać z małym odpoczynkiem. Widok faktycznie wynagrodził trud.

      Usuń
  15. Widok z kopuły nie był w planie mojej wycieczki, a widzę, że pięknie:) Miło spacerować i wspominać. Nie miałaś wrażenia, że kopuła i plac są mniejsze niż w telewizji? Bo ja się wciąż dziwiłam. Czekam na kolejne zdjęcia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W TV jest inna perspektywa niż na placu więc można mieć takie odczucie. Niemniej ten ogrom placu i Bazyliki z kolumnadą przytłaczał taką mizernego wzrostu osobę, jak ja..

      Usuń
  16. Cudowne widoki :) mam nadzieję że kiedyś i mi będzie dane tam pojechać. Czekam na dalszą relacje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Materiału zdjęciowego jest na kilka postów, oby mi tylko weny nie brakło.

      Usuń
  17. Piękne zdjęcia! Z Twojego tekstu bije wielka radość i to jest najważniejsze. Wierzę, że to nie było Twoje ostatnie spotkanie z Wiecznym Miastem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się że tak post odebrałaś. Byłam w kiepskiej formie fizycznej, ale uniesienie mnie jednak ogarnęło.

      Usuń
  18. Jeju, ależ widoki :) zazdroszczę, zazdroszczę ogromnie! Ale 500 schodów.... wow!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można było podjechać windą, ale wybrałam jednak schody.
      Mogłam jednak sforsować tę wysokość tylko w pierwszym dniu, po bo nim już w następnym nie dałabym rady - zakwasy niestety.

      Usuń
  19. Świetna relacja i przepiękne zdjęcia.
    Myślę , że Rzym każdego zachwyci.
    Czekam na kolejną twoją relację.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślę. Musze stwierdzić, że nie miałam żadnego wyobrażenia o tym co zobaczę, a przecież zobaczyłam tylko pewną część.

      Dziękuję Łucjo za miłe słowa.

      Usuń
  20. Uwielbiam takie pełne entuzjazmu i emocji relacji, a zwłaszcza, jak dotyczą miejsc szczególnie bliskich memu sercu. Pamiętam, że też obawiałam się tych schodów, pokonałam je troszkę ułatwiając sobie drogę, pierwszą część pokonałam przy pomocy windy, drugą na nóżkach, a i tak na górze nie mogłam złapać tchu, z braku oddechu i z nadmiaru emocji, widok jedyny w swoim rodzaju, mnie szczególnie cieszyły ogrody, których piękno można podziwiać z góry w całej okazałości, a których jakoś nie było mi dane odwiedzić. Co do filmów z Rzymem w tle to polecam Rzymskie wakacje, moim zdaniem jeden z piękniejszych filmów o Rzymie a przy okazji dobra komedia. I ja poczułam się na Placu z jednej strony, jak malutki robaczek, a z drugiej - tak jakoś bezpiecznie, jak otoczona czyimiś ramionami :) Piękne zdjęcia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie udało się bez windy, ale pod koniec było trudno a poza tym trochę lęku w środku odczuwałam, gdy patrzyłam do środka Bazyliki. To ciekawe na zewnątrz tego uczucia nie miałam, a tam mimo zabezpieczenia tak mnie jakoś w środku trzęsło.
      Mam zdjęcia ogrodów i jeszcze je pokażę - też niestety tam nie byliśmy.
      Natomiast byliśmy w parku Villa Borgheze, bo córka koniecznie chciała tam pójść, ale już do muzeum nie dotarłyśmy, gdyż miałyśmy mało czasu a wszędzie są ogromne odległości.
      Rzymskie wakacje znam - jeszcze nie dawno była powtórka.
      I dzisiaj po Rzymie jeździ mnóstwo skuterów .

      Usuń
    2. Znam to uczucie, kiedy trzęsą się nogi, ale dygocze wszystko w środku, trochę śmieszne porównanie, ale mnie się wydaje wówczas, że mam motyle w żołądku (przyjemnie, ale jednak trochę się człowiek obawia), to chyba się wiąże z lękiem wysokości, bo jak patrzę z wysokich punktów widokowych jestem rozdywgotana. Do Muzeum Borghese można wejść tylko po wcześniejszej rezerwacji biletów, bądź to emailowo (można też zakupić przez internet), bądź telefonicznie (piszę, bo może przyda Ci się ta informacja następnym razem). Pierwszym razem absolutnie nie da rady wszystkiego godnego obejrzenia obejrzeć, zwłaszcza, że nogi same ciągną na Piazza San Pietro (byłam w Rzymie wile razy, w sumie uzbierałoby się pewnie ok dwóch miesięcy), a na Placu i w Bazylice jestem niemal co dnia za każdym pobytem. :)

      Usuń
    3. Bez windy - to kłaniam się nisko, ja nie dałabym rady, a nie wymawiając jestem deczko młodsza :( Podziwiam kondycję

      Usuń
  21. Uwielbiam takie panoramy! Aż dech zapiera. :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Jeeeeejciu, jak cudnie! Rzym - najpiękniejsze miasto świata. Chowajcie się Paryżewa i inne Nju Jorki. Całe miasto jest cudem! Historia współczesnego człowieka i kultury wykuta w kamieniu. Aż dziw bierze, że mistrz Goethe mówił "Zobaczyć Neapol i umrzeć". Ja bym wolała umierać z Rzymem przed oczami.

    OdpowiedzUsuń

Każdy pozostawiony komentarz to balsam na moją duszę. Toteż za każdy serdecznie dziękuję i zapewniam, że czytam je z uwagą i staram się nie pozostawiać ich bez odpowiedzi.