Czy po przeczytaniu książki można mieć kaca?)
Po przeczytaniu jakiej książki przytrafił się Wam ostatnio taki stan?
Mnie się ostatnio aż tak poruszająca nie trafiła. Chociaż kilka z czytanych sprawiło, że trwałam jakiś czas w stanie zadumy nad losem osób, o których przeczytałam.
Nigdy, kiedy kończę jakąś książkę nie rozpoczynam z marszu kolejnej, właśnie ze względu na to, co zostało przedstawione na obrazku. Fajnie, że ktoś to wreszcie nazwał ;P
OdpowiedzUsuńNa szczęście u mnie taki "kac książkowy" to kwestia jedynie godzin ;P
Kiedy miałam 15 lat koleżanka udostępniła mi po kryjomu książkę wydaną w drugim obiegu. To był "Rok 1984". Ta ksiązka była dla mnie szokiem. Pojęcie "nowomowa" - to było olśnienie.
OdpowiedzUsuńOstatnio taki przedłużony efekt, ale oczywiście nie aż taki jak po Orwellu, dała u mnie lektura "Atlasu chmur". To litartura popularna najwyższej próby. Kolejny raz największe wrażenie zrobiła na mnie część będąca antyutopią. To chyba nie jest przypadek.
Może dlatego, że ta antyutopia z czasem staje się rzeczywistością w co po prostu trudno uwierzyć.)
UsuńZdarza mi się, że po zamknięciu jakiejć książki, przez dłuższą chwilę się "zawieszam" i rozpamiętuję treść, ale zdarza się to niestety rzadko.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie miałam to po "Bibliotekarzu" Jelizarowa i po Lemie.
OdpowiedzUsuńZdarza mi się. Po "Godocie", po "Śladach krwi", a ostatnio po "Prawdzie Starowieku" Vincenza...
OdpowiedzUsuńJa tak mam po każdej powieści Philippy Gregory, a z dawniej czytanych lektur zdecydowanie po "Zbrodni i karze" Dostojewskiego:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Bardzo często zdarza mi się taki Kac ;__;
OdpowiedzUsuńMiałam już taką sytuację kilka razy w życiu. Ostatnio wpadłam w taki stan po przeczytaniu "W najciemniejszym kącie" Elizabeth Haynes:)
OdpowiedzUsuńMnie właśnie złapał. Po "Moja Siostra mieszka na kominku" będzie mi ciężko się ogarnąć
OdpowiedzUsuńMiałam. Po Millenium Larssona nie mogłam rozstać się z Lisbeth, do dziś ciągle oglądam film. ;)
OdpowiedzUsuńPoza tym dość często dawniej - np. gdy czytałam "Madame" Libery. Pamiętam, że nie byłam w stanie przestać. Musiałam przeczytać ją całą. Potem nie mogłam się pozbierać - tak bardzo mi się podobała.
Po ostatniej części o Wallanderze. Zawsze czekałam na następną część, a gdy Mankell napisał ostatnią było mi okropnie.
Jeszcze znalazłyby się inne tytuły... ;)
Wielokrotnie...
OdpowiedzUsuńWiele tytułów mogłabym tu wymienić.
Miałam kilka razy tak kac, że wracałam ciągle myślami do bohaterów książek, jedną z nich jest "Alicja w krainie konieczności" do dziś ją wspominam.
OdpowiedzUsuńWiele książek mnie poruszyło, jedną z nich były np. "Wspomnienia wojenne".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
U mnie to bardziej jest nastrój, przez który sięgam po kolejną książkę z tego samego gatunku. Na przykład po przeczytaniu "Złotego mostu" chciałam zacząć "Dreszcza", ale już wiem, że to niemożliwe. Raczej będzie to "Królestwo Łabędzi".
OdpowiedzUsuńMożna tak mieć. Na szczęście nie po każdej książce, ale każdy miłośnik czytania na pewno tego doświadczył. :) Ja byłam najbardziej skacowana po "Mechanizmie serca". ;)
OdpowiedzUsuńZawsze odczekuję kilka dni po skończeniu lektury. Nawet w trakcie czytania zdarza mi się zatrzymać, podumać, zanotować parę słów. A konkretne tytuły? Tove Jansson tak na mnie działa. Chciałabym, żeby jej opowieści trwały bez końca! Przedwczoraj natomiast skończyłam "Miasto i miasto" i wciąż mam wrażenie, że jeszcze jestem w Besźel. ;)
OdpowiedzUsuńOch, można, zdecydowanie. Pamiętam, że miałam tak po "Drodze" Cormaca McCarthy'ego, a i to nie była jedyna taka książka ;)
OdpowiedzUsuń