środa, 23 stycznia 2013

"Potop" - Oleńka i Kmicic na kuligu.)




           "Sanie gnały jak wicher. Dzień był jasny, mroźny. Śnieg migotał, jakby kto nań iskry sypał; z białych dachów chat podobnych do kup śnieżnych strzelały wysokimi kolumnami dymy różowe. Stada wron polatywały przed saniami wśród bezlistnych drzew przydrożnych z krakaniem donośnym.


Juliusz Kossak - Kmicic z Oleńką na kuligu
źródło 




      O dwie staje za  Wodoktami wpadli na szeroką drogę, w ciemny bór, który stał głuchy, sędziwy i cichy, jakby spał pod obfitą okiścią. Drzewa, migotając w oczach, zdawały się uciekać gdzieś w tył za sanie, a oni lecieli coraz prędzej i prędzej, jak gdyby rumaki skrzydła miały.  Od takiej jazdy głowa się zawraca i upojenie ogarnia, więc ogarnęło i pannę Aleksandrę. Przechyliwszy się w tył, zamknęła oczy, całkiem pędowi się oddając. Poczuła słodką niemoc i zdało jej się, że ten bojarzyn orszański porwał ją i pędzi wichrem, a ona mdlejąca nie ma siły się oprzeć ani krzyknąć… I lecą, lecą coraz szybciej… Oleńka czuje, że obejmują ją jakieś ręce… Czuje wreszcie na wargach jakoby pieczęć rozpaloną i palącą… Oczy się jej nie chcą odemknąć jakoby w śnie. I lecą — lecą! Senną pannę zbudził dopiero głos pytający:

— Miłujesz że mnie?

   Otworzyła oczy:

— Jako duszę własną!

— A ja na śmierć i żywot!

   Znowu soboli kołpak Kmicica pochylił się nad kunim Oleńki. Sama teraz nie wiedziała, co ją upaja więcej: pocałunki czy ta jazda zaczarowana?

I lecieli dalej, a ciągle borem, borem! Drzewa uciekały w tył całymi pułkami. Śnieg szumiał, konie parskały, a oni byli szczęśliwi.
Juliusz Kossak - Kmicic z Oleńką na kuligu
     źródło


— Chciałbym do końca świata tak jechać! — zawołał Kmicic.

— Co my czynimy? To grzech! — szepnęła Oleńka.

— Jaki tam grzech! Daj jeszcze grzeszyć.

— Już nie można. Mitruny już niedaleko.

— Daleko czy blisko — wszystko jedno!

I Kmicic podniósł się w saniach, wyciągnął ręce do góry i począł krzyczeć, jakoby w pełnej piersi radości nie mógł pomieścić:

— Hej — ha! Hej — ha!

— Hej, a hop! Hop! Ha! — odezwali się towarzysze z tylnych sani.

— Czego waćpanowie tak pokrzykujecie? — pytała panna.

— A ot tak! Z radości! A zakrzyknij no i waćpanna!

— Hej — ha! — rozległ się dźwięczny, cieniutki głosik."

"Potop" - Henryk Sienkiewicz.-/ wydanie PIW z 1989 roku - Henryk Sienkiewicz " Trylogia"  str. 324/

22 komentarze:

  1. Oj, ale cudowne wspomnienia :) chyba jako nielicznej z mojej klasy gdy czytaliśmy "Potop" w szkole jako lekturę, książka się podobała ... do dziś jak jest w telewizji film to obowiązkowo go oglądam.

    Ja na półce mam wydanie "Potopu" z Zielonej Sowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja książka to Trylogia zawierająca wszystkie trzy powieści w jednej okładce. Od czytania już zauważyłam, ze mi się trochę zniszczyła, muszę oddać do introligatora, gdyż jej szkoda bo to było ładne, ilustrowane wydanie.)

      Usuń
  2. Wstyd przyznać, ale Potopu nie czytałam. Za to "Ogniem i mieczem" uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Na takiej literaturze wychowana myślałam, że i mnie się coś takiego przytrafi.)

      Usuń
  4. Może i ten fragment ładny, ale jest to jedna z najmniej lubianych przeze mnie lektur... może właśnie dlatego, że jest lekturą szkolną. Pewnie gdybym sięgnęła po nią z własnej woli inaczej bym na nią patrzyła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś będziesz mieć inne spojrzenie i jak nadal będziesz czytać książki z pewnością po Trylogię sięgniesz.)

      Usuń
  5. Uwielbiam całą Trylogię. Może znowu warto do niej wrócić?

    OdpowiedzUsuń
  6. :) Ach, jeszcze kiedyś tak zakrzyknąć ze szczęścia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że jeszcze będziesz mieć nie jedną okazję, gdy smutek minie.)

      Usuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, nie te czasy, w których nie, że nie działo się, ale nie opisywano tego co się działo.)

      Usuń
  8. moja kochana Oleńka... uwielbiam!
    Aniu, zerknij do mnie, to było powodem mojego porannego złego samopoczucia

    OdpowiedzUsuń
  9. Muszę się przyznać, że nie czytałam Potopu - wstyd! Muszę się z nim kiedyś zmierzyć, ale może to nawet lepiej że później niż powinnam, już nie z etykietą lektury szkolnej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie miałam nigdy problemów z czytaniem lektur. Ogólnie rzecz biorąc kochałam czytać książki więc i lektury czytałam o czasie. Ale było to mnóstwo lat temu.)

      Usuń
  10. Nie przypominaj mi Potopu, bo zaraz znów zacznę czytać ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapraszamy do zapoznania się z informacją:

    http://katalog-moli-ksiazkowych.blogspot.com/2013/01/szukamy-tworcow-tresci.html

    OdpowiedzUsuń
  12. "Trylogia" to jedna z obowiązkowych pozycji do których od czasu do czasu wracam, szczególnie do "Potopu" i "Pana Wołodyjowskiego".
    Piękny fragment. Ja uwielbiam scenę w kościele na zakończenie powieści. I zdecydowanie wolę książkową Oleńkę, bo Małgosia Braunek w tej roli jakoś mi niezbyt odpowiada.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tę scenę, o której piszesz to prawie na pamięć się znało. Pamiętam, jak nakręcano film ile obiekcji wzbudzała obsada roli Oleńki przez Małgorzatę Braunek.)

      Usuń

Każdy pozostawiony komentarz to balsam na moją duszę. Toteż za każdy serdecznie dziękuję i zapewniam, że czytam je z uwagą i staram się nie pozostawiać ich bez odpowiedzi.