I mnie Basiu też...tamta była straszna a jaka mogłaby być dzisiaj ...nawet nie chcę sobie wyobrażać. Zresztą wciąż mamy z nią do czynienia...tyle, że nie bezpośrednio....
Ogrom bólu, cierpienia i przelanej krwi najczęściej tych niewinnych, bezimiennych bohaterów,których tożsamości nie znamy do dziś. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam w moje skromne blogowe progi. 😊
Im starsza jestem tym bardziej emocjonalnie podchodzę do tej wojny i jej skutków...chociaż sama przecież jej nie zaznałam. Być może dlatego, że tak strasznie to wszystko jest zakłamywane...
Aniu - II wojna światowa jest obok mnie cały czas. A to za sprawą wspomnień mojego Taty - bezpośredniego świadka tamtych wydarzeń. Ciągle wracają, niezależnie od powodu. Dlatego ja też tym żyję (na blogu również pojawią się wpisy). Pozdrawiam Cię serdecznie :)
Witaj Jak zawsze odpowiadam z opóźnieniem na Twoje miłe słowa. Odpowiadam tutaj, bo sama praktycznie po raz drugi nie zaglądam tam, gdzie zostawiam komentarz. A wrzosy uwielbiam. Zazdroszczę Ci więc tej podróży na Zieloną Wyspę. Może kiedyś dane mi będzie wędrować po prawdziwych wrzosowiskach. 1 września... No i ogarnęło mnie uczucie wczesnojesiennego smutku. Ale tobie życzę: Mimo zbliżającej się jesieni rozejrzyj się dookoła. Zobacz świat na nowo i uśmiechnij się
Każdy pozostawiony komentarz to balsam na moją duszę. Toteż za każdy serdecznie dziękuję i zapewniam, że czytam je z uwagą i staram się nie pozostawiać ich bez odpowiedzi.
Wojna zawsze mnie przeraża!
OdpowiedzUsuńI mnie Basiu też...tamta była straszna a jaka mogłaby być dzisiaj ...nawet nie chcę sobie wyobrażać. Zresztą wciąż mamy z nią do czynienia...tyle, że nie bezpośrednio....
UsuńOgrom bólu, cierpienia i przelanej krwi najczęściej tych niewinnych, bezimiennych bohaterów,których tożsamości nie znamy do dziś.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam w moje skromne blogowe progi. 😊
Im starsza jestem tym bardziej emocjonalnie podchodzę do tej wojny i jej skutków...chociaż sama przecież jej nie zaznałam.
UsuńByć może dlatego, że tak strasznie to wszystko jest zakłamywane...
Jedyny blog, który przypomniał o tej tragedii...Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńMiło mi, że to zauważyłeś....
UsuńAniu - II wojna światowa jest obok mnie cały czas. A to za sprawą wspomnień mojego Taty - bezpośredniego świadka tamtych wydarzeń. Ciągle wracają, niezależnie od powodu.
OdpowiedzUsuńDlatego ja też tym żyję (na blogu również pojawią się wpisy).
Pozdrawiam Cię serdecznie :)
Mam serce przepełnione melancholią, nie umiem przestać o tym myśleć
OdpowiedzUsuńA mnie się przypomniała piosenka: "Dnia pierwszego września roku pamiętnego...".
OdpowiedzUsuńWitaj
OdpowiedzUsuńJak zawsze odpowiadam z opóźnieniem na Twoje miłe słowa. Odpowiadam tutaj, bo sama praktycznie po raz drugi nie zaglądam tam, gdzie zostawiam komentarz.
A wrzosy uwielbiam. Zazdroszczę Ci więc tej podróży na Zieloną Wyspę. Może kiedyś dane mi będzie wędrować po prawdziwych wrzosowiskach.
1 września... No i ogarnęło mnie uczucie wczesnojesiennego smutku.
Ale tobie życzę:
Mimo zbliżającej się jesieni rozejrzyj się dookoła. Zobacz świat na nowo i uśmiechnij się