Wena niestety nie wraca a i czas mam zajęty, ale czytam, a obecnie coś znakomitego co przyciąga mnie do siebie mocno, a co ostatnio rzadko która książka robiła. A jest to :
Nowe wydanie nosi tytuł "Prochy Angeli". Jak przeczytam obejrzę film. Chociaż McCourt opowiada o swym niezwykle trudnym dzieciństwie to robi to w taki sposób, z perspektywy czasu, że chociaż podczas czytania smutek mnie ogarnia to i uśmiech często gości na mojej twarzy. I już cieszę się na kolejne części, które czekają na półce.
Aura można śmiało rzec nie ma już nic wspólnego z wiosną......to już lato czego dowodem może być kwitnący ogród, w którym już czerwone porzeczki dojrzewają.... Co to będzie w lecie?
Piwonie przekwitły a teraz już królowanie objęły róże. A to piękności z naszego ogrodu :
Sadźmy, przyjacielu, róże!
Długo jeszcze, długo światu
Szumieć będą śnieżne burze,
Sadźmy je przyszłemu latu!
Seweryn Goszczyński, Przy sadzeniu róż, 1831
A kończę pytaniem .....co z tymi ciasteczkami, bo na żadnym blogu bloggera nie widzę informacji a mam komunikat i co z nim? Może mnie ktoś oświeci.
A kończę pytaniem .....co z tymi ciasteczkami, bo na żadnym blogu bloggera nie widzę informacji a mam komunikat i co z nim? Może mnie ktoś oświeci.
Masz rację, to już nie wiosna, a lato:) Piękne róże, też je sadzę, gdzie mogę, a blogger może znów szaleje...co jakiś czas są z nim problemy.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że ich Jolu nie pokazujesz ....a może tak, tylko gdzie indziej, bo blog masz recenzyjny. Szaleje to fakt, ale z tymi ciasteczkami to skomplikowana sprawa, bo trzeba umieszczać na blogu informację a nie wiem jak.
UsuńCudne roze:) Ja tez z blogerem mam caly czas jakis problem, teraz nie dostaje powiadomien na email , ze ktos napisal komentarz, a nie zmienialam ustawien...troszke jest to denerwujace:) Milej niedzieli :)
OdpowiedzUsuńByć może nie dostajesz powiadomień, bo (zajrzałam do Ciebie) nie masz poczty na gmailu, który jest połączony z bloggerem. Spróbuj zmienić na blogu w ustawieniach adres na który chcesz dostawać powiadomienia. I to niestety w grę wchodzi tylko gmail.
UsuńPozdrawiam :)
Mam pocztę w gmailu, ale nie dostaję powiadomień.
UsuńSprawdź jeszcze w ustawieniach na blogu, czy zaznaczone jest wysyłanie powiadomień właśnie na ten konkretny adres gmail.
UsuńJa mam odniesienie w ustawieniach do gmaila a komentarzy nie ma na poczcie.....
UsuńŚliczne zdjęcia.:)
OdpowiedzUsuńMiło mi....
UsuńTa książka - Popiół i żar ,wydania wcześniejsze nosiły tytuł "Prochy Angeli", /daję słowo,że to ta sama treść/ pozbawiła mnie wielu godzin snu.O nie,nie żałuję, bo było warto. Skusiłam się nawet na film i audiobook. Też mi nic a nic nie szkoda. Polecam,wartościowa i ciekawa lektura. Zaraz za nią kupiłam powieść tegoż autora pt. Nauczyciel.Ma ona sporo z autobiografii p.Franka.
OdpowiedzUsuńGratulacje dla opiekunki róż , które tak umieją pozować do zdjęć. Chwieją się na wietrze,ale i z tym sobie zgrabnie poradziłaś. Pozdrawiam ciepło,no bo u nas od maja lato
To są te same wspomnienia dotyczące dzieciństwa co w "Prochach Angeli" tylko pierwsze wydanie książki opatrzone została innym tytułem. Mam też "Nauczyciela" oraz środkową część p.t."I rzeczywiście". Podoba mi się styl w jakim pisarz opowiada o swoim życiu.
UsuńDziękuję za odwiedziny i miłe słowo.
Aniu :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia robisz, aż zazdroszczę:)
U mnie podobnie problem z weną i brakiem czasu, a dodatkowo jakoś po prostu mi się nie chce pisać tak w przestrzeń.
Tej książki nie znam, ale ja już od dawna unikam tzw. ciężkiej lektury - nie mam sił na dodatkowe dołowanie się. Nawet jeśli to wartościowa literatura.
Pozdrawiam Cię serdecznie :)
Ela
Cieszę się Elu, że podobają Ci się moje zdjęcia....lubię fotografować.
UsuńAle jak widzę u Ciebie ostatnio pojawiają się posty....i to o przeczytanych książkach. Ja na razie tylko stwierdziłam, że jest u Ciebie co czytać, ale wrócę tam na pewno.
McCourt tak swoje wspomnienia napisał, że książki nie można, mimo wszystko, zaliczyć do gatunku ciężkiej literatury...czytam te wspomnienia z dużym zaciekawieniem, gdyż ukazuje on z dużym polotem i realizmem życie Irlandczyków w XX wieku. Muszę przyznać, że do niedawna nie miałam pojęcia, że w latach 70-tych ub. wieku w Irlandii panował głód.
Dziękuje za odwiedziny Elu i również Cię pozdrawiam.
Zawsze zapraszam :)
UsuńRzeczywiście, udało mi się zmusić samą siebie do pisania, bo czytam stale - gorzej z tą weną, o której piszesz :)
Ale przynajmniej się zmuszasz a ja nawet już zmuszam się coraz rzadziej. Niby mam chęć coś napisać, ale chyba moja głowa już mi stawia opór.....
UsuńRób to, co Ci sprawia przyjemność!
OdpowiedzUsuńCzasem mi się wydaje, że już nic nie sprawia mi przyjemności....czy to już depresja?
UsuńCałkiem możliwe. Albo naprawdę robisz rzeczy mało przyjemne.
UsuńMam dni gorsze i lepsze ...i powinnam traktować wszystko co robię jako coś dobrego, ale jakoś ciężko tak podchodzić do obowiązków....
UsuńSliczne róże! Tak piękna wiosna, że wszystko kwitnie jak szalone.
OdpowiedzUsuńKsiążka na pewno ciekawa, ale ciężka w temacie. Zbyt wszystko przeżywam, a teraz jakoś często mam "doła":)
Pozdrawiam ciepło.
Miło mi Aniu, że nasze róże Ci się podobają, tym bardziej, że Twój ogród jest prawie, że rajem.
UsuńCzyli nie tylko ja wpadam w "doły".....nie powiem, by mnie to cieszyło. Jednak ta książka faktycznie nie pogłębia mojego kiepskiego nastroju a nawet chyba wręcz przeciwnie.
I ja Cię pozdrawiam.
Róże są śliczne. W tym roku jest susza, ale różom to nie przeszkadza. U nas już kwitną. Natomiast bratki na cmentarzu w donicy podjadły mrówki, wyobraź sobie.
OdpowiedzUsuńA ksiązki nie kojarzę.
Bo też mrówek w tym roku zatrzęsienie....
UsuńJa się całkiem przypadkowo i to dzięki mężowi dowiedziałam o "Prochach Angeli", czyli drugim wydaniu wspomnień McCourta i tak poszło, że kupiłam wszystkie trzy książki.
Moja mama zauważyła, że mrówki podżerają jabłonkę.
UsuńNad morzem też lato, susza straszna, od miesiąca nie padał deszcz;p Podejrzewam, że w wakacje zacznie się typowo jesienna pogoda, bo od jakiegoś czasu widać, że pory roku się przesuwają. U mnie coraz mniej czasu na czytanie, że o pisaniu nie wspomnę, czyli coroczna norma:D Pozdrawiam cieplutko, Aniu:*
OdpowiedzUsuńI tak nam wszystko szybko przekwitnie i co nam zostanie na lato....
UsuńMasz rodzinę a ona ma swoje prawa...praca i rodzina oraz wypady w plener...myślę, że warto nawet poświęcić czytanie w większych ilościach.
I ja Cię Gosiu pozdrawiam.
Śliczne róże, książka warta zainteresowania.
OdpowiedzUsuńTak Aleksandro....warta zainteresowania.....a poza tym daje poczucie, że można by skromniej żyć.
UsuńJeśli pojawia się informacja o ciasteczkach to masz wszystko, co trzeba. Zamieszania sporo, ale czy coś z tego wynika? nadal mamy to samo. Masz rękę do róż i do zdjęć, piękne.!
OdpowiedzUsuńCieplutko pozdrawiam.:)
Zaczęła się pojawiać u mnie i na innych blogach też więc może jest ok. Właśnie...czy coś z tego wynika poza zamieszaniem.
UsuńDziękuję za miłe słowo. Co do róż to nie ja tylko mąż...ja je tylko pomagam pielęgnować. I oczywiście dzięki mojej drugiej połowie mam czemu w ogrodzie robić zdjęcia....
Odwzajemniam pozdrowienia.
Pozdrawiam znad filiżanki kawy w ten upalny poranek, miłego dnia, Natanno :)
OdpowiedzUsuńCzy u Ciebie też tak parno.....? Aura zmusza do siedzenia w domu...przynajmniej mnie.
UsuńOd nowych przepisów w głowie się kręci- lepiej popatrzeć na róże:-)
OdpowiedzUsuńTo prawda....
Usuń