środa, 25 kwietnia 2018

List do nienarodzonego dziecka - Oriana Fallaci.




                
                   Wreszcie przeczytałam, przyniesiony jeszcze w ubiegłym roku  z biblioteki,  "List do nienarodzonego dziecka". Książka, która jest niezwykle dramatycznym w swej wymowie a przy tym ogromnie  rozbudowanym - jeżeli chodzi o poruszaną w nim tematykę - monologiem kobiety oczekującej dziecka, okazała się być interesującą i wciągającą lekturą.
                  Bohaterka książki jest kobietą samotną, żyjącą w latach 70-tych ubiegłego wieku  co  sprawia, że musi się wykazać odwagą i determinacją, by urodzić dziecko, ale tego chce nie traktując swej decyzji  jako swoisty obowiązek, lecz jako odpowiedzialny osobisty wybór. Mimo różnych wątpliwości nie bierze pod uwagę aborcji, jednak po jakimś czasie, gdy życie dziecka okazuje się być  zagrożone, przeżywa okresy zniechęcenia oraz zwątpienia i przestaje się o jego dobro odpowiednio troszczyć podejmując, mimo zaleceń lekarskich, związane z pracą ryzykowne przedsięwzięcie. Gdy jednak okaże się, że dziecko nie żyje nie może zdecydować się na rozstanie z nim chociaż dochodzi do zakażenia ciążowego a tym samym do zagrożenia jej  życia. 
                  Od momentu, gdy dowiaduje się o swym stanie przyszła matka prowadzi monolog, którego celem jest zapoznanie swego dziecka ze światem, na którym ma się pojawić. I tu ciekawie wybrzmiewa wyśniona przez bohaterkę książki scena sądu nad nią, gdyż pojawia się również w niej jej nienarodzone dziecko, chłopiec. Daje on jej do zrozumienia, że sam zdecydował o swoim życiu, gdyż  tak skutecznie go przeraziła tym co do niego mówiła i w jakich barwach malowała obraz świata, w którym żyła.
               Oriana Fallaci w "Liście do nienarodzonego dziecka"  niczego czytelnikowi nie sugeruje a także  nie narzuca, nie zawiera on żadnego przesłania, i jak sama o tym mówiła, przy okazji wydania  książki, by każda kobieta mogła się rozpoznać w bohaterce nie wyposażyła ją w imię, twarz czy też inne personalia. 
               Bohaterka "Listu do nienarodzonego dziecka",  mimo podjęcia decyzji o urodzeniu dziecka, ulega ciągłej huśtawce nastrojów, która sprawia, że wątpliwości co do tego czy ma prawo dać życie -  gdy "życie jest tak męczące" -  jej nie opuszczają, ale bo też ta książka jest o tym właśnie,  o wątpieniu.

                Muszę przyznać, że to świetna literatura, która bez wątpienia może się podobać a także pobudzać do pogłębionej refleksji, ale do mnie tego typu wątpliwości jednak nie przemawiają. Dla mnie to czyste intelektualizowanie. Niemniej co cenne jest w książce Oriany Fallaci to to, że jej bohaterka od momentu, gdy dowiaduje się o tym, że jest w ciąży ma absolutną pewność, że jest to istota ludzka...dziecko i nigdy nie nazywa go płodem. Można, by więc uznać, że książka nie jest tylko "apoteozą wątpienia", jak sama pisarka o niej mówiła, lecz również w pewnym sensie opowiedzeniem się, mimo wszystko, za życiem. 
               A co między innymi podobało mi się w "Liście do nienarodzonego dziecka " to sposób, w jaki bohaterka poznaje swoje dziecko od momentu, gdy już wie, że jest, że istnieje, i zachwyt jaki okazuje w trakcie śledzenia jego rozwoju.

                 Chociaż wiele poruszanych przez Orianę Fallaci w tej książce spraw, problemów dla mnie jest kontrowersyjnych to jednak uważam, że warto ją przeczytać i skonfrontować swoje poglądy z poglądami pisarki, która pisała ją z punktu widzenia  feministki oraz ateistki, określającej swój światopogląd jako ateizm chrześcijański. 
                  
                

20 komentarzy:

  1. Na pewno to wartościowa książka. Człowiek nieustannie z czymś się zmaga!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo chcę przeczytać tę książkę.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja chętnie poznałabym Twą opinię o niej....

      Usuń
  3. Ja akurat omijam tego typu książki, co nie znaczy, że nie doceniam ich wartości. Tyle u nas przepychanek a propos, że w zasadzie brak mi ochoty na zgłębianie tematu. Może to trochę postawa strusia chowającego głowę w piasku. Bo jak unikam problemu, to znaczy, że go nie ma. ( zawsze piszesz sensownie, chętnie czytam, choć nie zawsze komentuję )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zasady też nie szukam tego typu literatury, ale chciałam się jak by zmierzyć z tą akurat. I byłam ciekawa o czym w niej Fallaci pisze. Ktoś na LC napisał, że to książka totalna i ja przychylam się do tej opinii.
      Dziękuję za to "sensownie"......

      Usuń
  4. Lubie czytac Twoje recenzje.Ksiazka wyglada na ciekawa.Niestety teraz jest sezon ogrodowy , wiec moze jesienia przeczytam.AnnaR

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi Aniu, że moja pisanina wydaje Ci się interesująca a książkę kiedyś pożycz sobie w bibliotece ....

      Usuń
  5. Mam ją w planach czytelniczych od dawna.

    OdpowiedzUsuń
  6. Poruszająca książka. Tytuł zapisałam.

    Pozdrawiam,
    ksiazkowa-przystan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mądra książka i warto się z nią zmierzyć.
      Dziękuję za odwiedziny i również pozdrawiam.

      Usuń
  7. Oriany Fallaci czytałam "Kapelusz cały w czereśniach".To saga ale może trochę z powodu grubości a trochę i zawiłości trudno było mi się we wszystkim połapać. Nie wciągnęła mnie ,a przecież sagi to moje ulubione....Moim zdaniem wszystkiego była...za dużo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam te jej wspomnienia, ale trudno mi się do nich zabrać bo to cegła. Już po tej książce, którą przeczytałam odniosłam wrażenie, że miała dużo do powiedzenia.....

      Usuń
  8. Bardzo się zainteresowałam tą książką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa byłabym Twej opinii o niej...masz ciekawe spojrzenie i interesująco analizujesz przeczytane książki.

      Usuń
  9. Ciężki temat może się zdawać, ale warto sięgnąć po tę książkę i pewnie zrobię to jak będę miała okazje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda tematyka poruszana w książce jest trudna, skomplikowana, ale wciąż aktualna .....

      Usuń
  10. Smutne, przerażające ... Przetłumaczyłem to, więc może nie dostaję całego obrazu. Jest godne podziwu, że była zdeterminowana, aby mieć dziecko, a jej zrozumienie życia sprawia, że ​​moje serce jest pełne. Tragedia jest przerażająca. Uważam, że chcę objąć tę historię i uścisnąć ją. "Christian athiesm" ... czy to moralność chrześcijaństwa z niewiarą w Boga?



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak ...moralność pisarki miała jak gdyby charakter chrześcijański, ale nie miało to nic wspólnego z Bogiem ...Fallaci była niewierząca...

      Usuń

Każdy pozostawiony komentarz to balsam na moją duszę. Toteż za każdy serdecznie dziękuję i zapewniam, że czytam je z uwagą i staram się nie pozostawiać ich bez odpowiedzi.