wtorek, 22 stycznia 2013

150 lat temu .)


Pożegnanie powstańca - Artur Grottger

          150 lat temu, 22 stycznia 1863 roku rozpoczęło się powstanie styczniowe skierowane przeciwko zaborcy, carskiej Rosji. Powstanie zakończyło się niestety niepowodzeniem co spowodowało olbrzymie straty materialne i ludnościowe. Stąd dzisiaj miast wspominać ten czas prowadzi się dyskusje na temat jego sensu. A polityczność poprawna Prezydenta, Pana Komorowskiego,  nie pozwoliła mu, w swym wystąpieniu z tej okazji,  wspomnieć nawet raz przeciwko komu skierowany był ten zryw narodowościowy. Nie wiem, czy można to wystąpienie potraktować jako lekcję  historii naszego kraju.



A tu słowa Jarosława Marii Rymkiewicza/źródło/


„Podłe powstanie” – tak mówią, kilkanaście lat po powstaniu styczniowym, zruszczeni bohaterowie opowiadania Stefana Żeromskiego „Echa leśne”. Wcale bym się nie zdziwił, gdybym teraz usłyszał w reżimowej telewizji takie sformułowanie. No bo to przecież było podłe – wszyscy zginęli lub poszli na Sybir. Jak tak można – przelewać niepotrzebnie krew i ginąć za Polskę – kiedy można żyć wesoło i balować na salonach
Historyczna prawda zaś jest taka, że każde nasze powstanie, każde zachwianie nie tylko polskiej tożsamości, ale w ogóle polskiej możliwości istnienia – przez pacyfikacje, masowe zsyłki na Sybir, przez przelew krwi – każde powstanie, mimo że każde było militarną klęską, było zwycięskie. Wszystkie nasze wielkie powstania były wielkimi zwycięstwami polskiej cywilizacji. Było bowiem tak, że po każdym powstaniu, po każdym rozlewie krwi polskość odradzała się i przemieniała"

 Odsyłam do ciekawych postów o powstaniu:

- 150 lat temu  na blogu Notatnik Kaye.
Rok Powstania Styczniowego: co przeczytać, co obejrzeć? na blogu   Ala czyta.

11 komentarzy:

  1. No - temat rzeka napoczęłaś. Dla mnie jest zasadnicza różnica między postaniami śląskimi i wielkopolskim, a wielką trójką powstań tragicznych, czyli styczniowym, listopadowym i warszawskim. Nawet powstanie w getcie warszawskim zaliczyłbym do tych pierwszych. Nie można powstań, bitew ani wojen rozpatrywać tylko z punktu widzenia jednej strony. Trzeba też patrzeć na drugą stronę konfliktu. Jeśli po powstaniu u nas przeważają straty, a u wroga zyski, nasza sytuacja przed jest gorsza niż po, a u wroga odwrotnie, to pocieszanie się, że moralnie wygraliśmy, albo że umocniliśmy patriotyzm, jest zwykłym okłamywaniem siebie samych. Klęska nie wpływa na negatywną ocenę ofiarności żołnierzy czy na pamięć ofiar, ale powinna wpływać na negatywną ocenę dowódców. Tego mi u nas brak. Dobry wódz to ten, który wygrywa. Gdyby wystarczyło być bohaterem, generałem mógłby być każdy parobek. Gdy zginie w boju i tak nikt już nie dojdzie, czy był bohaterem, czy po prostu głupcem. Efekt taki sam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi trudno byłoby się wdawać w polemikę. Mam zbyt małą wiedzę historyczną. Bardziej reaguję emocjonalnie niż racjonalnie. Niemniej dzisiaj , gdy na razie nie musimy podejmować trudnych decyzji uważam, nie nam oceniać tych, którzy nie chcieli żyć w niewoli.A żyli w niej 120 lat. Poza tym ocena jest zależna od opcji, ku której się skłaniają oceniający. A poza tym nie razi Cię to, że również dzisiaj Prezydent w Muzeum występując ani raz nie zająknął się , że to powstanie skierowane było przeciwko zaborcy, który konkretnie się nazywał. II wojnę światową przynajmniej wywołali w/g Obamy, czy jego doradców,jacyś naziści, a ten zaborca się w/g naszych elit rządzących w ogóle nie nazywał.)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje Alu za info. Jedynie co mogłabym zaprezentować żałobny naszyjnik z onyksów, ale bez emblematów o wymowie patriotycznej,tak że spasuję.)

      Usuń
  3. Ważny dzień, to fakt, ale moja nikła historyczna wiedza niestety nie pozwala na dyskusję. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Każdy, kto choćby raz stanął do poważnej walki wie, że przegranego to może co najmniej d... albo szczęka boleć, ale odwaga od przegranej mu się nie polepszy. a że przegrało wtedy całe społeczeństwo... Bajeczki o wzroście patriotyzmu dorobiono później, gdyż jakieś plusy trzeba było wymyślić. Społeczeństwo już wcześniej było patriotyczne, inaczej nie byłoby powstania. Nie można też nienawiści mylić z patriotyzmem, a to właśnie wzmocniło się po klęsce powstania. W powstaniu za to zginął kwiat patriotów. Krzykacze i biznesmeni oraz kombinatorzy i zwykłe hieny ocaleli, a zginęli najlepsi. To była największa wygrana Rosji. Zamiast wyłapywać prawdziwych patriotów po jednym, co nie gwarantuje sukcesu, i ryzykować, że zrobią powstanie w momencie, gdy Rosja wygrać nie będzie mogła, mogła Rosja wyrżnąć ich za jednym razem, a żeby się nie odrodzili zbyt łatwo, jeszcze skonfiskować ich majątki a rodziny wysłać na Syberię. Lepszego prezentu nie można było Rosji zrobić. Może dlatego właśnie mamy taką opinię w świecie, że po tych bohaterskich przegranych mało już zostało ludzi poza kombinatorami? Oni takie imprezy zwykle przeżywają i swe geny przekazują bez przeszkód. Powinno się pamiętać i mówić, ale nie wmawiać, że ty było zwycięstwo.

    Ciekaw jestem, co zdziałałby Piłsudski i jakiego łupnia dałby Ruskim, gdyby w społeczeństwie funkcjonowali potomkowie tych, którzy polegli w powstaniu, wychowani duchu swych ojców?

    A co do udziału Kościoła... Chyba należy odróżnić udział poszczególnych księży od udziału Kościoła.

    Ciekawostką jest też nieudana droga przywódcy powstania do świętości. Są w Polsce kościoły, gdzie już znalazł się wśród patronów, ale jak się okazało, na wyrost. Bardzo ciekawe są przyczyny, dla których został półkownikiem (nie mylić z pułkownikiem) procesów beatyfikacyjnych.

    A co do symboli. Niemcy podczas budowy swej floty wojennej, jako że nie mieli tradycji morskich, jeden z okrętów nazwali imieniem i nazwiskiem oficera, który stoczył tylko jedną bitwę morską, w dodatku sromotnie ją przegrywając. Czy to, że ktoś zrobił z czegoś symbol, jest dowodem na wartość owego symbolu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety trudno mi z Tobą polemizować. To dziedzina, w której nie czuję się dobrze. Myślę, że jednak przyczyny powstania miały bardziej złożone podstawy niż nam się wydaje/ choćby sama branka/ i co by nie powiedział podtrzymywała ducha w narodzie.Chyba nie można od tak przyłożyć szkiełko i oko i z pozycji wygodnego w miarę życia oceniać negatywnie ten zryw, mimo strat poniesionych. Słuchałam wczoraj u Ali, która czyta, kazanie Abp. Dydycza. To dobra uważam lekcja historii. Takiej nie usłyszeliśmy z ust Pana Prezydenta.)

      Usuń
    2. Branka to też paradoks. Zauważ, że większość znaczących postaci, które przyczyniły się do odrodzenia Polski i późniejszego Cudu nad Wisłą to byli ludzie, którzy wiedzę wojskową i praktykę zdobywali w armiach zaborczych. Gdyby Polacy nie trafiali do tych armii, kto by walczył o niepodległość z bronią w ręku?

      Masz oczywiście całkowitą rację, że temat jest skomplikowany. Sęk w tym, że o ile potępiać tak jednoznacznie nie można, to chwalić chyba tym bardziej. Najlepiej rozmawiać i zawsze mówić co konkretnie było dobre, a co złe i dlaczego. Często jeden fakt można różnie oceniać zależnie od punktu widzenia. Problem w tym, że obraz czarno-biały jest łatwiejszy do zrozumienia dla większości i łatwiejszy do wykorzystania przez polityków i innych władców dusz. Nieskończona liczba odcieni szarości nie ciągnie tak bardzo, gdyż wielu myślenie boli, a władza zawsze woli gotowe odpowiedzi i nienawidzi pytań, na które jednoznacznych i krótkich odpowiedzi nie ma.

      Usuń
    3. Masz rację, że nic nie jest tylko czarne lub białe. A takie sytuacje, jak ta wykorzystywane są jedynie przez polityków, do których nie mam już kompletnie zaufania, albo do schładzania , albo do podgrzewania atmosfery. W zależności jak im wygodnie. Nie tego chyba spodziewaliśmy się, ale myślę, że emocje tego typu nie tylko naszymi rodakami targają. Co by jednak nie powiedzieć to historia naszego kraj uniesie potężny ładunek emocji.)

      Usuń
  5. Masz rację co do tej poprawności politycznej

    OdpowiedzUsuń

Każdy pozostawiony komentarz to balsam na moją duszę. Toteż za każdy serdecznie dziękuję i zapewniam, że czytam je z uwagą i staram się nie pozostawiać ich bez odpowiedzi.