moje zaczytanie
niedziela, 2 lipca 2023
poniedziałek, 17 kwietnia 2023
wtorek, 1 marca 2022
Kołyska - Patrick Somerville
Trafiłam na ten tytuł na Allegro, przy okazji kupowania innych książek. Zaciekawił mnie więc zdecydowałam się mu dać szansę. To debiut powieściowy Patricka Somerville, który zaczął swoją przygodę z pisaniem od opowiadań. I myślę, że całkiem udany.
Powieść od początku wciąga opowiadaną w niej historią oczekującego dziecka małżeństwa i podjętej przez młodego męża o imieniu Matt podróży mającej na celu odnalezienie kołyski, w której jego żona jako dziecko spała i kołysała się w rodzinnym domu. Ta podróż, która się z pewnych względów przedłuża, to odpowiedź Matta na kaprys ciężarnej żony, którą kocha. A przynosi ona zaskakującą niespodziankę dla nich obojga w osobie małego, pięcioletniego chłopca.
Ale to nie kołyska jest tu ważna, ona tylko jest pretekstem do odbycia przez Matta podróży, w czasie której zmierzy się on również ze swoją pełną traumatycznych przeżyć przeszłością, w której jest odrzucenie, pobyt w sierocińcu z przerwami na domy zstępcze, próba odnalezienia rodziców, a która to przeszłość będzie mieć wpływ na podjętą w czasie tej podróży ważną decyzję.
Mimo wielu postaci jakie przewijają się przez powieść, pozytywnych i negatywnych jeżeli chodzi o zachowanie, jest w niej dwoje głównych bohaterów a są nimi Matt i Rene. Rene, poetka i pisarka pisząca książki dla dzieci cierpi z powodu podjętej przez jej dziewiętnastoletniego syna decyzji o wyjeździe na wojnę do Iraku, ale nosi również głęboko skrywaną tajemnicę, która obciąża jej sumienie . Co łączy te dwie postaci ....by się tego dowiedzieć warto, jak wpadnie w ręce, przeczytać tę niewielką objętościowo książkę, której akcja toczy się na dwu planach czasowych, i w której autor porusza bolesny temat porzucania dzieci.
Nie mogąc spać zdecydowałam się wziąć do czytania powieść o w miarę lekkiej tematyce a przy tym niewielką objętościowo i wypadło właśnie na "Kołyskę". A ponieważ sen niestety nie nadchodził przeczytałam ją od początku do końca, a tocząca się w niej opowieść nie znużyła mnie i pozostawiła po sobie same pozytywne odczucia jako przyjemna i nie obciążająca lektura a to ze względu na w sumie, mimo wszystko, dobre jej zakończenie.
środa, 23 lutego 2022
Bez ramiączka. John Sargent i upadek Madame X. - Deborah Davis.
Wyzwania czytelnicze bywają przydatne. Chociaż czasem zbyt determinują czytelnictwo, szczególnie w mojej sytuacji, gdy czytam średnio trzy książki miesięcznie, to jednak pomagają w wyczytywanie tych książek, które czekają czasem cierpliwie latami w domowej biblioteczce, by wreszcie doczekać się chwili, gdy je wyciągnę z półki i czytam. I tak było i tym razem. Dzięki jedynemu wyzwaniu, w którym biorę udział przeczytałam prawdziwie świetną książkę. To książka, jedna z tych, które nie należą do masowo czytanych, bo to ani nie romans, ani erotyka i nie kryminał a ja przeczytałam o niej kiedyś tam na bardzo ciekawym czytelniczo blogu i stało się....książka trafiła do mojej biblioteczki. I teraz po jej przeczytaniu mogę stwierdzić, że to był udany zakup, bo "Bez ramiączka ........" Deborah Davis to błyskotliwa i pasjonująca opowieść o niezwykle utalentowanym i pracowitym malarzu oraz jego modelce, której jedynym zajęciem było, jak dzisiaj byśmy to określili, bycie celebrytką, znaną głównie z urody, i ich wspólnym dziele, czyli obrazie Madame X, który pokazany na paryskim Salonie w 1884 w pierwszej swej wersji z opadającym ramiączkiem zbulwersował Paryż, zniszczył reputację przedstawionej na nim Amélie Gautreau i przyczynił się do zachwiania wspaniale rozwijającej się kariery jego twórcy, którym był Amerykanin John Sargent.Książka, którą czytałam z prawdziwie dużym zaciekawieniem - akurat sztuka jest w kręgu moich niezbyt szerokich zainteresowań a poza tym lubię biografie - dostarczyła mi nie tylko przyjemności jako wciągająca i frapująca lektura, ale i poszerzyła moją skromną wiedzę w zakresie malarstwa i życia tak zwanych wyższych sfer w Paryżu, głównie w okresie Bell Epoque. Deborach Dawis zawarła w niej dwie nietuzinkowe i barwne biografie, które prowadzone są dwutorowo, by zazębić się w zasadzie tylko w momencie, gdy utalentowany i odnoszący sukcesy malarz pochodzenia również amerykańskiego John Sargent postanawia namalować portret pięknej młodej Amerykanki żyjącej w Francji i odnoszącej głównie w Paryżu towarzyskie sukcesy. A zatem wpierw poznajemy historie ich życia sprzed czasu, gdy się poznali, a później ich diametralnie różne losy, o których w ogromnym stopniu przesądziły wydarzenia związane z wystawieniem w roku 1884 na paryskim Salonie pierwszej i podstawowej wersji portretu, który John Sargent zauroczony swą piękną modelką wręcz obsesyjnie malował poświęcając mu wiele miesięcy i cierpliwości, gdyż Amélie była chimeryczną modelką, nazwał Madame X. W portrecie tym oboje pokładali wielkie nadzieje. Okazały się one jednakże płonne, gdyż przyjęcie go przez Paryż było druzgoczące dla nich obojga.
Szczerze polecam nie tylko zainteresowanym sztuką. Deborach Davis, mimo wielu faktów i nazwisk wymienionych w książce, nie nudzi swą opowieścią a wręcz odwrotnie sprawia, że barwnie przestawiona historia wciąga poruszaną tematyką jak i jej tłem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)