czwartek, 23 lipca 2015
Maria Andriejewna Tołstoj przyjmowała w piątki........Aleksander Minkowski /fragment/.
Właśnie skończyłam czytać nabyty w jakimś allegrowym antykwariacie zbiór opowiadań a raczej snutych przez Minkowskiego opowieści o Ameryce lat 60-tych, a przede wszystkim o losie polskiej emigracji zarobkowej z tych lat. To była znakomita i momentami ogromnie poruszająca lektura, i zgadzam się z tym co przeczytałam na skrzydełku obwoluty tej książki, że : "Autentyzm postaci i zdarzeń w tych opowiadaniach sprawia, że niektóre mają wręcz charakter dokumentarnego zapisu".
Poniższy interesujący fragment, przytaczam ze względu na Wojnę i pokój.
" Te piątkowe przyjęcia u Marii Andriejewny Tołstoj! Kocioł barszczu ukraińskiego pełnego jarzyn i mięs, szynka "Krakus" upieczona w całości na słodko, z plastrami ananasa, kompania butelek w kuchni, na ruchomym stoliku, każdy w chodzi ze szklanką, nalewa sobie, co lubi, wyciąga z zamrażalnika garść lodowych kulek, doprawia sodową, tonikiem, dżindżerelem. W salonie na kanapie króluje złotowłosa smukła starucha, w prostej linii wnuczka Wojny i pokoju, uśmiechnięta łaskawie, hrabina Maria Andriejewna - przyrzeka obdarować tytułem swego przyjaciela i szefa, młodego profesora Alexandra, kiedyś ma się rozumieć, tylko nie bardzo wiadomo kiedy, w jaki sposób, bo o adopcji mowy nie ma, o małżeństwie również.Alexander jest kierownikiem katedry slawistyki, zna się na na ruskim folklorze i twórczości Turgieniewa, hrabina Maria ma u niego lektorat języka rosyjskiego. Salon Wnuczki jest pełen książek, zżółkłych fotografii i bibelotów. Co piątek te same twarze; Sasza ze swoim przyjacielem, jedna gruba pani, olbrzymi Frank, tancerka, chłopiec tancerki, czasem Ira Goetz. Maria Andriejewna mieszka kilkaset metrów od Harlemu, trochę strach wieczorem iść tamtędy, trzeba mieć mocne nerwy albo samochód. Hrabina nie boi się. Może ten duch żołnierski jest w niej po Dziadku, który objawił historykom i strategom równie zaskakującą, co prawdziwą wersję bitwy pod Borodino, całkiem odmienną od powszechnie wówczas uznanej, najpierw grzebał w papierach, potem włóczył się po okolicy bitewnej, rozważał, mózgował, przymierzał się - wreszcie machnął Wojnę i pokój, która jest arcydziełem literackim, lecz także dokumentem do studiowania w akademiach wojskowych. A hrabina odparła atak czarnoskórego bandyty. Próbował wyrwać jej torebkę, kiedy wracała wieczorem z zajęć na uczelni, śmignął wielkim majchrem, nie pomogło; przytrzymując torbę, w której były całe miesięczne pobory, Wnuczka, w nieco-rosyjskiej-angielszczyźnie, wyjaśniła napastnikowi, że musi opłacić komorne, jadać przynajmniej raz na dzień i dojeżdżać do pracy - zaproponowała podział. Targowali się trochę, bandyta argumentował, że jest bez pracy i ma chora matkę, przyciskał nóż do biustu hrabiny. Ustąpił jednak, zadowolił się połową."
______________________
Aleksander Minkowski, Vanesca z hotelu"Manhattan",PIW,1976 r. "Problem Huntforda" str. 136
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Bardzo ciekawy fragment. To zbiór opowiadań?
OdpowiedzUsuńJuż dopisałam co to za książka.....
UsuńNo cóż mogę powiedzieć. Każdy czyta inne książki :( Ja niestety po tę serię nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♥
http://kochamczytack.blogspot.com/
Akurat po opowiadania zawsze sięgam z wielką przyjemnością :)
OdpowiedzUsuń