poniedziałek, 2 listopada 2015

Minął ostatni tydzień października ...co przeczytałam co mi przybyło w biblioteczce i szybki konkurs.

 

                   O ile poprzedni tydzień zakończył mi się rodzinną uroczystością o radosnym charakterze o tyle ten, który właśnie minął, miał smutny akcent. W sobotę znów popędziłam na Śląsk, ale tym razem bliżej, gdyż w okolice Pszczyny, gdzie  odbyła swą ostatnią ziemską podróż niezwykła kobieta, seniorka rodu, która może być przykładem jak przeżyć dobrze swoje życie służąc innym nie narzekając na swój los; matka, babcia i prababcia a przede wszystkim oddana żona, która przez długie czternaście lat opiekowała się swym sparaliżowanym mężem. Chciała koniecznie odwiedzić grób męża przed pierwszym listopadem a całkiem niespodziewanie dołączyła do niego. Jest to ewidentny przykład nieprzewidywalności naszego życia i potwierdzający fakt, że trzeba być zawsze przygotowanym na to, że przejść na jego drugą stronę możemy w każdym momencie. I to była również okazja do spotkania rodzinnego chociaż w innym niż to wcześniejsze gronie. 

                     A tak w ogóle to tydzień minął mi na zwykłych zajęciach w tym oczywiście również na czytaniu w ramach, którego udało mi się przeczytać mającego autobiograficzny charakter Poskramiacza lwów Willema Esschota. Była to moja pierwsza książka napisana przez belgijskiego pisarza, tym razem rodem z Flandrii a  ciekawym pełnym swoistego humoru akcentem tej uroczej opowieści o mieszkającej w latach trzydziestych ubiegłego stulecia w Antwerpii flandryjskiej rodzinie była miłość jednej z jej przedstawicielek, Adeli, do Polaka Benka, która zaowocowała Jasiem, któremu dziadek zadedykował swe "wspomnienia".
 
            Do nowych zajęć doszło mi grabienie liści zrzuconych obficie przez orzecha. Było to grabienie połączone z przeczesywaniem, gdyż sporo orzechów jeszcze w tych liściach się kryło.

Ja pracowałam a  zielonooka koteczka wygrzewała się w słońcu....



                 Na razie nadal u mnie się nic nie zmienia więc znów wybywam na cały tydzień. W domu a co za tym idzie również w sieci pojawię  się dopiero w sobotę. Przykro mi, że prawie nie miałam czasu na odwiedzanie Waszych blogów a zarazem dziękuję za odwiedzanie mojego.

                  I jeszcze jedno; w październiku przybyły mi  do biblioteczki, jako prezenty, dwie książki Wydawnictwa M 

 
 - Matrix Ewy Stankiewicz
 - Cień służb Doroty Kani.

Cień służb mam w dwu egzemplarzach, jak się okazało, więc jeżeli ktoś ma na tę książkę chęć ogłaszam szybki konkurs.


Wyrażamy chęć pod postem do soboty a ja rozstrzygnę  w przyszłą niedzielę do kogo los się uśmiechnie.

 
Życzę dobrego tygodnia .......


 

23 komentarze:

  1. Masz rację z tą nieprzewidywalnością losu, życie pisze niesamowite scenariusze, niestety.
    Książka się wyraźnie do mnie uśmiecha, hihihi.
    Serdecznie pozdrawiam.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Odejścia osób ważnych zawsze niesprawiedliwe
    Liści to ci na pewno nie zabraknie, a kotka wspaniałomyślnie nie przeszkadzała:)
    Cień tajnych służb ciekawa. Czytałam..

    OdpowiedzUsuń
  3. To ja się zgłaszam w kolejce po książkę.
    A kotka znalazła nową miejscówkę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kicia w liściach wygląda uroczo :)
    Udanego kolejnego tygodnia

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam Ciebie, pozytywna Kobieto!
    Przepraszam, ze się tak zwracam do Ciebie, ale każdy Twój post jest jakiś taki pozytywny, pełen odwagi go życia, nawet w takich trudnych tematach.
    Moja mama nieraz mi powtarzała, że takie oddanie małżonków to właśnie przejaw miłości...
    A dziś na cmentarzu proboszcz mówił, że życie jest jak stacja pociągu. Jeden wsiada, inny wysiada....
    Coś w tym jest.
    Kotek miał w oczach żer i zadowolenie, że jego zostawiają w spokoju! Wspaniałe zwierzę.

    Na książkę mam ochotę i zgłaszam się!!

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomyślałam sobie, że za słabo zaznaczyłam, że współczuję w tej tragicznej sytuacji.

      Usuń
  6. Zgłaszam się po książkę.
    Pozdrawiam serdecznie!
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  7. Znam uroki posiadania orzecha, u mnie tyle samo liści. Tylko ja nie mam takiego miłego towarzysza kotka, który umilałby ogrodowe prace.

    OdpowiedzUsuń
  8. Pierwsze zdjęcie przeurocze... My już też mamy akcję z liśćmi za sobą. Mam gruszkę i czereśnię. Zwłaszcza ta druga rozrośnięta na pół podwórza... Pozdrawiam jesiennie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zdjęcie mi wyszło....też mi się podoba.
      Liście to okazja to ruchu....
      I ja Cię Olu pozdrawiam.

      Usuń
  9. Natalio,tak jest ,że te radosne wydarzenia przeplatają się z tymi....mniej radosnymi.Te dni ,które mamy teraz szczególnie nastrajają nas do zadumy nad tym pielgrzymowaniem tu, bo celem naszym...jest "wieczne mieszkanko" w niebie. Bardzo chciałabym zasłużyć jak nie od razu to może przez "przedsionek"?
    Co do książki- chętnie przygarnę ,ale jeżeli ktoś innym dostanie też będzie fajnie.Pozdrawiam Cię ..cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  10. Prawdzie życie. Radości przeplatają się ze smutkami.
    Na szczęście porządki jesienne są już za nami.
    Niepotrzebne odpadki ogrodowe zapakowane już w worki. 4 termin odbioru.
    Pozdrawiam serdecznie:)*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteście znakomicie zorganizowani....jestem pełna podziwu.
      Również pozdrawiam.

      Usuń
  11. Zdjęcia z kotkiem przecudowne :) A książeczka się do mnie uśmiecha, więc i ja zgłaszam chęć :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Rzeczywiście wszystko w naszym życiu jest kruche i nieprzewidywalne.
    Kotek wygląda pięknie,dobrze mu w tym słońcu :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nieśmiało chciałabym wyrazić chęć przygarnięcia książki:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  14. Witaj Natanno, dawno do Ciebie nie zaglądałam. Tak jak Ty nie mam czasu, trochę mi się poprzestawiało w życiu i to właśnie jest jego nieprzewidywalność. Zaskakujące, ale cieszę się, że nie wiem co mnie nadal czeka:) Pozdrawiam serdecznie.
    Chętnie ustawię się w kolejce po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  15. Czy zdążyłam ? książki zawsze są u mnie pożądane. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  16. Zgłaszam się z miłą chęcią bo dobrych książek nigdy za wiele :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Los bywa nieprzewidywalny; 14 lat temu dawano mi pół roku życia, a ja zakpiłam z losu i cieszę się życiem do dnia dzisiejszego i mam zamiar jeszcze bardzo długo się nim napawać ;) Książki ubogacają życie, więc chętnie się przyłącze do poprzedniczek ;) Pozdrawiam cieplutko i serdeczności życzę

    OdpowiedzUsuń

Każdy pozostawiony komentarz to balsam na moją duszę. Toteż za każdy serdecznie dziękuję i zapewniam, że czytam je z uwagą i staram się nie pozostawiać ich bez odpowiedzi.