poniedziałek, 26 stycznia 2015

Trąd w literaturze......




           Wczoraj jak już od 1954 roku, czyli w ostatnią niedzielę stycznia, obchodzony był Światowy Dzień Trędowatych.
Dzień ten ustanowiony został  z inicjatywy francuskiego podróżnika, poety i dziennikarza Raoula Follereau, który znany był z walki na rzecz trędowatych.
Gdy usłyszałam o tym wczoraj a muszę przyznać, że chyba po raz pierwszy,  na myśl przyszły mi książki, które mam i czytałam, a na kartach których pojawił się  problem trądu. Trądu, który nadal jest groźny chociaż nas samych nie dotyczy, gdyż narażenie  na tę straszną chorobę w zasadzie nie jesteśmy. Ale chociaż żyjemy w XXI wieku on nadal sieje spustoszenie i chorych nadal skazuje się na życie w odizolowanych miejscach - obozach. 

 






A po książki, które wspominam warto sięgnąć i to oczywiście nie tylko dla samego problemu trądu, który poruszają. Każda z nich to przykład znakomitej literatury. 







             O Ojcu Damianie można poczytać tu. A o Kobiecie, którą porzuciłem pisałam tu.



        



           Ciekawa również jestem innych książek, może ktoś zna ich tytuły....

14 komentarzy:

  1. Wielcy ludzie, którzy potrafią się tak poświęcić!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla zwykłego człowieka poświęcenie to abstrakcja.....ale cóż nie każdy zostaje do niego powołany....

      Usuń
  2. Ten motyw poruszony też jest w "Wieży" Gustawa Herlinga-Grudzińskiego. Nie jako wspomnienie ludzi, którzy się poświęcali temu problemowi, raczej jako alegoria... ale jednak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, oczywiście....przecież niedawno ją czytałam..zresztą Grudziński swymi "Skrzydałami ołtarza" mnie zachwycił.

      Usuń
  3. Motyw trądu występuje także w "Królu trędowatym" Zofii Kossak i "Papillon" Henri Charriere.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Król trędowatych" - oczywiście tytuł jest mi znany i pomyśle o nim, ale "Papillonem" mnie zaintrygowałeś, już cokolwiek o nim poczytałam i poszukam.

      Usuń
    2. Papillon kojarzy się przede wszystkim z filmem ze Stevem Macqueem i Dustinem Hoffmanem, który był kręcony właśnie na podstawie powieści Charriere'a.

      Usuń
    3. ,,Król trędowatych,, Zofii Kossak był dla mnie wspaniałą lekturą. ,,Papillon też bardzo dobrze się czyta:)

      Usuń
    4. Czyli dobrze skojarzyłam, bo przyszedł mi na myśl właśnie ten film, który kiedyś, ale dawno temu oglądałam i muszę go sobie przypomnieć choćby z wielkiej atencji, jaką darzę Steva McQuina.
      No to zachęciliście mnie jeszcze bardziej.

      Usuń
    5. I oczywiści Dustina Hoffmana.

      Usuń
  4. Trąd kojarzy mi się ze św. Rochem, którego rany wylizywał pies (moja babcia miała taki obrazek na ścianie) oraz z Baldwinem IV, Trędowatym. Królem Jerozolimy za czasów Saladyna Wielkiego. Szykuje się właśnie do wielkiego skoku na czytelniczego na temat Jerozolimy w czasach wypraw krzyżowych. Mam już biografię miasta Sebaga Montefiore, biografię Saladyna i wydaną niedawno w Poznaniu biografię Baldwina IV. A zacznę od obejrzenia kolejny już raz 'Niebiańskiego królestwa' Ridleya Scotta z 2005 roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie czekam na wrażenia z lektury.......kiedyś byłam wielką miłośniczką książek historycznych.
      Chyba oglądałam ten film, ale ja już szybko zapominam albo kiepsko koduję. Sama nie wiem jak to ze mną jest, ale znalazłam go i może oglądnę.

      Usuń
  5. Przypomniało mi się opowiadanie 'Wieża"...

    OdpowiedzUsuń

Każdy pozostawiony komentarz to balsam na moją duszę. Toteż za każdy serdecznie dziękuję i zapewniam, że czytam je z uwagą i staram się nie pozostawiać ich bez odpowiedzi.