środa, 14 maja 2014

Owoce zimy - Bernard Clavel o starości w czasie wojny.



Książkę, o której będzie ten post nabyłam na allegro przy okazji innych zakupów książkowych. Zazwyczaj przed podjęciem decyzji : kupić, nie kupić staram się cokolwiek przeczytać o książce, by się do niej przekonać.
W przypadku "Owoców zimy", na które padł mój wzrok znalazłam tylko jedną opinię na LC, tylko jedną i nigdzie więcej nic na jej temat. Ta  opinia jednakże sprawiła, że postanowiłam dać szansę Bernardowi Clavel, pisarzowi francuskiemu, który zmarł w 2010 roku, w Grenoble. Niestety w naszym języku na temat pisarza znalazłam niewiele, więc musiałam korzystać z googlowego tłumacza, by cokolwiek więcej o nim napisać,  niż na jego temat można wyczytać na skrzydełku okładki książki wydanej w 1971 roku :


      Bernard Clavel urodził się w departamencie Jura, w rodzinie piekarza ożenionego z kwiaciarką. Rodzina była skromnie sytuowana więc i on pomagał pracując już od 14 roku życia jako pomocnik piekarza. Zanim poświęcił się pracy literackiej imał się różnych zawodów. Był pisarzem lubiącym pisać o prostych ludziach i opisywać  ich  surowe warunki życia. I tacy właśnie są bohaterowie jego powieści "Owoce zimy", stary Gaston  Dubois i jego kilkanaście lat młodsza żona. Akcję książki, która toczy się pomaleńku, bez pośpiechu, w tempie dostosowanym do fizycznych możliwości pary bohaterów, a szczególnie starego Dubois, Clavel osadził w swym rodzinnym departamencie w czasie II wojny światowej, a jego Gaston całe życie był piekarzem, który ciężko pracując wypiekał chleb, z czego był bardzo dumny, gdyż pozwalało mu to utrzymać rodzinę. Czas wojny, która toczy się gdzieś tam, daleko w krajach, o których on nigdy nie słyszał, dla niego i jego żony jest czasem trudnym głównie ze względu na braki w zaopatrzeniu w żywność i opał. On piekarz, który wypiekał smaczne chleby i bułeczki teraz musi jeść chleb z trocin i otrąb a ponadto musi sam zaopatrywać się w opał na zimę co przy zdrowiu jego i żony jest niezwykle trudnym zadaniem, ale jest uparty i chcąc udowodnić, że mimo swych 70 lat poradzi sobie sam nie poprosi o pomoc swego syna, Pawła. Starzy mają bowiem dwu synów, ale starszy Paweł to syn jego i pierwszej żony, a młodszy, Julian, to ich wspólny syn. Oprócz trudnych warunków bytowania i ograniczeń związanych z wiekiem Gaston, który brał udział w I wojnie światowej i uważa ją o wiele straszniejszą niż ta obecna, a także  jego żona trwali by sobie w zgodnej harmonii, gdyby nie to, że wojna nie tylko utrudniła im życie, ale co gorsza podzieliła  rodzinę. A to za sprawą synów, gdyż Paweł trzyma z faszystami robiąc różne ciemne interesy, czym przynosi wstyd ojcu i co wciąż wypomina staremu Dubois żona, a Julian zaś po ucieczce z wojska opowiedział się za generałem de Gaulle i jeszcze na dodatek, gdy wreszcie pojawił się w domu a później przyprowadził narzeczoną, okazała się ona komunistką. To wszystko przygnębia Gastona i sprawia, że każda wzmianka żony o synach go denerwuje, a wtedy unosi się gniewem, co niszczy domową atmosferę.  Wojnę a co za tym idzie wszystkie z nią związane utrudnienia Gaston przyjmuje jako nie zasłużony dopust Boży, bo przecież miał trudne życie, naznaczone ciężka pracą od 12 roku życia a użył w nim tylko tyle co podczas dwuletniej służby wojskowej.
Więcej nie będę zdradzać, szczególnie jak kończy się ta książka, która mimo iż pozbawiona akcji, wydawałoby się rozwleczona w opisach sytuacji, przyrody,  okazała się świetnie czytającym się, przynajmniej dla mnie, wzruszającym studium starości na tle zwykłej, szarej codzienności dwóch bliskich sobie osób, które sporo dzieli, ale jednak więcej wiąże w sposób nierozerwalny, skazanych w trudnym czasie w zasadzie wyłącznie na siebie.
Mogę śmiało rzec, że "Owoce zimy" mnie zauroczyły nie tylko szczerze i realistycznie opowiedzianą historią bohaterów w tym głównie starego Gastona Dubois, który mimo swych wad zaskarbił moje serce, ale również wielkim  urokiem języka, jakim posługuje się w nich Bernard Clavel i żałuję bardzo, że tylko jeszcze jedna książka jego autorstwa /opowiadania/ została przetłumaczona na język polski.

Rzadko to czynię, ale tym razem gorąco polecam tę książkę, to chociaż może trochę gorzka, ale bardzo dobra lektura. Ja przeczytałam ją w półtora dnia/ leżałam w łóżku/.

Jeszcze muszę dodać, że książkę znakomicie przetłumaczyła Anna Tatarkiewicz. 


_____________________________
Książkę przeczytałam w ramach wyzwań : Czytamy serie wydawnicze...

10 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda dobra i dobrze wydawana nie jak Koliber. I zawiera sporo dobrze czytających się powieści, chociaż nie zawsze łatwych w odbiorze
      Na allegro kupuje się je za grosze mozna rzec.

      Usuń
  2. Skoro tak gorąco polecasz, musi to być naprawdę wartościowa i piękna książka :)
    Może dlatego jest niepopularna, że opowiada o staruszkach, większość czytelników unika książek z bohaterami starszymi wiekiem. Ale ja lubię, więc zapiszę sobie ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To, jak jeszcze dopisałam w opinii gorzka książka, ale napisana tak, że czyta się ją z przyjemnością. Ja już jestem w takim wieku, że lubię czytać o starości, ale poza tym wychowana wśród starszych ludzi, które przez mój rodzinny dom się przewinęły zawsze lubiłam ludzi starych.
      Jednakże poznawszy już trochę Twój gust czytelniczy, który jest zbieżny w dużym stopniu z moim jestem przekonana, że będzie Ci się podobać.
      Nie mam czasu na rozwijanie się w opiniach więc w zasadzie czasem tylko sygnalizuję o czym mniej więcej jest książka. "Owoce zimy" warto było przeczytać.

      Usuń
  3. Jest to więc kolejna dobra książka z serii Nike! Dziękuję za opinię, będę miała ten tytuł na uwadze, gdyż uwielbiam odkrywać takie zapomniane i nie najłatwiejsze "perełki". :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem o tym dlatego zawsze pisząc tekst o takich książkach to z myślą o Was, które kochają starocie jak ja.

      Usuń
  4. Skoro zauroczyła Cię - to i ja muszę dać jej szansę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja takie książki lubię czytać. Nowości, nawet te historyczne pisane na nową modłę mnie nie pociągają.
      Taka książka zapada w pamięć.

      Usuń
  5. Temat starości jest rzadko poruszany w literaturze, ale jednak niektórzy pisarze nie boją się go. Każdego czeka zmierzenie się ze starością, słabością....bardzo chętnie przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja wtedy z przyjemnością przeczytam o twoich odczuciach co do lektury.

      Usuń

Każdy pozostawiony komentarz to balsam na moją duszę. Toteż za każdy serdecznie dziękuję i zapewniam, że czytam je z uwagą i staram się nie pozostawiać ich bez odpowiedzi.