piątek, 28 grudnia 2012

Książki spod choinki oraz słowo o zabawie trwającej na blogu.)


          Kolacja wigilijna w tym roku planowana była u nas między 20 a 21. Późno, prawda, ale najstarszy syn, który po raz pierwszy od trzech lat miał w niej również uczestniczyć miał wylądować na lotnisku w Krakowie dopiero o 18 - tej. Miałam dziwną chęć obserwować jego lot, ale jakoś nie mogłam znaleźć właściwej strony i zrezygnowałam. I my czekamy na telefon od niego z lotniska aż tu  siostra z Niemiec dzwoni, że obserwują z mężem lot z Dublina do Krakowa i samolot nie ląduje tylko krąży już od 20 minut nad Krakowem. Okazało się, że nad Balicami jest mgła i samolot nie może lądować a dopiero po 40 minutach krążenia skierowano go do Pyrzowic k.Katowic. To już wiedzieliśmy, że kolacja będzie późno i że  syn może nawet nie zdążyć przed północą. Szczęśliwie jednak  dotarł i on zmęczony podróżą a my czekaniem usiedliśmy do stołu wigilijnego po 11 - tej. Kolacja więc odbyła się w rodzinnym komplecie,  a po niej, jak zwykle było rozdawanie gwiazdkowych prezentów. W tym roku były one bogate, jak rzadko, gdyż córa dostała skrzypce, na których teraz rzępoli ucząc się grać, a ja nowy aparat fotograficzny. Były również prezenty książkowe, którymi ja obdarowywałam.
Mąż dostał  komplet książek ulubionych  blogerów coryllusa  i toyacha.




                                   

Synowie zaś z godnie z zainteresowaniami  :


zamiłownay cyklista  dostał "Rowerem w stronę Indii"   
 
a nałogowy gracz komputerowy " Cel snajpera" by sie oderwał czasem od komputera.

   
Ja natomiast  przed sama gwiazdką, w dzień wigilii, dostałam prezenty ze  świata, które w związku z tym potraktowałam jako gwiazdkowe.


Dotarły do mnie ksiązki aż z  Niemiec od alison2 - jedna to wygrana nagroda, a druga jako miły dodatek - były tez słodycze ale zostały zjedzone nim zrobiłam zdjęcie.








 




A także  od Marlowa




I trochę wcześniej film z karteczkami od Ali, która czyta.


Dziękuję sympatycznym blogerom za radość jaką mi sprawili.


Przy okazji przypominam o zabawie, w której można zdobyć, zakładkę, coś z biżuterii i książkę, o której między innymi tu.

14 komentarzy:

  1. Najważniejsze, że syn dotarł. Mieszkam w Skawinie, do tabliczki z napisem Kraków mam 300 metrów, a do Balic 20 minut samochodem. Rzeczywiście mgła w Wigilię była niemiłosierna, ale w okresie jesienno - zimowym to jest bardzo często zjawisko u nas, a że Balice leża w dolinie to niestety często samoloty są przekierowywane do Katowic.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A my nawet nie pomyśleliśmy, że tam 24 grudnia będzie mgła.)

      Usuń
  2. Grunt, że cała Twoja rodzina spotkała się w komplecie przy wigilijnym stole :) Fajnie, że Twoi bliscy lubią książkowe prezenty, bo moi to nie bardzo ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, to Wigilia prawdziwie z przygodami! Całe szczęście, ze w końcu dotarł i mogliście wreszcie zaatakować stół :)
    Prezenty fajne. Film znam i bardzo mi się podobał. Wydanie Buddenbrooków też ładne - lubiłam tę serię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Film mnie ucieszył, gdyż mam książkę, którą wpierw przeczytam.)

      Usuń
  4. bardzo fajne upominki - jeśli chodzi o kolację wigilijną to u mnie jednego roku rozpoczynała się o 23 tak późno uczestnicy dotarli :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Balice i Pyrzyce też kojarzą mi się z odlotami i przylotami dzieci. Rok temu wydarzyła się Wigilia, że byli wszyscy, więc byłam przeszczęśliwa, a aparat "pracował" cały czas. A prezenty, że ho ho! Tak miło widzieć w końcu na blogu "Baśnie..." Maciejewskiego. Miłej lektury i jeszcze milszych niespodzianek i satysfakcji w noworoczne dni:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie ważne że późna kolacja, najważniejsze że w komplecie :) Prezenty fajne, jak byłam mała też chciałam nauczyć się grać na skrzypcach :) niestety nic z tego nie wyszło.

    OdpowiedzUsuń
  7. to faktycznie z przygodami Wigilia, ale najważniejsze że syn dotarł
    i jakie fajne prezenty i nagrody :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne nagrody :) Zazdroszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Widzę, że Coryllus/Maciejewski ma powodzenie:)
    A Manna w tej edycji bardzo przyjemnie się czyta. Mam tak wydaną "Czarodziejska górę", którą wyszperałam w jakimś antykwariacie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam "Czarodziejska górę" ale w innym wydaniu, takim późno socjalistycznym, jak już i wydawnictwa miały problemy.)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo się cieszę że książki zdążyły jeszcze pod choinkę i że czekolada smakowała :-) Ja sama bardzo zazdroszczę książek obu Twoim synom. Cel snajpera znajduje się na mojej liście książek do zdobycia :-)

    OdpowiedzUsuń

Każdy pozostawiony komentarz to balsam na moją duszę. Toteż za każdy serdecznie dziękuję i zapewniam, że czytam je z uwagą i staram się nie pozostawiać ich bez odpowiedzi.