środa, 13 lutego 2019

Walentynka Betsaby .........



              "Więc dobrze, rzucę w powietrze Biblię, jeżeli upadnie otwarta, to Boldwood, zamknięta -Teddy. Ale nie, nie, nie jest bardziej możliwe, że upadnie otwarta. A więc otwarta - Teddy, zamknięta - Boldwood. 
               Biblia zatrzepotała w powietrzu i upadła zamknięta. Betsaba lekko ziewnęła i bez namysłu, z całym spokojem zaadresowała  walentynkę do Boltwooda.
               A teraz, Liddy, zapal świecę. Jaką pieczęć wybierzemy? Na tej jest głowa nosorożca, nic szczególnego. A to co? Dwa gołąbki? Nie, to musi być coś niezwykłego, prawda , Liddy? Tu jest pieczęć z jakimś zabawnym napisem , ale nie mogę go odczytać. Spróbujemy ją odcisnąć. Jeżeli się nie da, to weźmiemy inną.
               Przyłożyła dokładnie dużą czerwoną pieczęć i gdy wosk był jeszcze gorący, przysunęła ją bliżej oczu, by lepiej odczytać.
               Wspaniale! - zawołała z dziecinną pustotą, rzucając list - To rozśmieszyłoby nawet uroczystego proboszcza  i jego ministranta.
               Liddy spojrzała na słowa wyciśnięte na pieczęci i przeczytała.

                      Ożeń się ze mną!


               Tego samego wieczora list został wysłany; w nocy przyłożono na nim stempel urzędu pocztowego w Casterbridge, a nazajutrz rankiem powrócił do Weatherbury.
                Tak oto bezmyślnie i bez zastanowienia dokonano owego czynu. Betsaba dobrze znała miłość z opowiadań. Osobiście nie miała o niej żadnego pojęcia". [str.114]




                 "W Dniu Świętego Walentego o zmierzchu Bolwood zasiadł jak zwykle do kolacji przed kominkiem, na którym płonęły szczapy starego drzewa. Przed nim na kominku stał zegar pod rzeźbionym orłem z rozpostartymi skrzydłami, a na skrzydłach orła leżał list Betsaby. 
Do niego raz po raz biegło spojrzenie samotnego mężczyzny, aż duża czerwona pieczęć odbiła się krwawą plamą w jego źrenicach; podczas posiłku, mimo że wzrok jego nie sięgał tak daleko, widział w wyobraźni wyryte na kartce słowa :

                      Ożeń się ze mną!     

                  Ten zuchwały rozkaz był niby kryształ, który aczkolwiek sam w sobie bezbarwny, przybiera kolor otaczających go przedmiotów. Tu w zacisznej bawialni Boldwooda, gdzie wszystko, co niepoważne, wydawało się obce i niewłaściwe, gdzie przez cały tydzień trwała atmosfera purytańskiej niedzieli, list wraz z tym napisem tracił swoje pierwotne bezmyślne znaczenie i zapożyczał od nowego otoczenia jakiejś uroczystej powagi.
                   Od chwili gdy rankiem otrzymał ową przesyłkę, Boltwood czuł, że dotychczasową harmonię jego życia zaczyna powoli mącić przeczucie jakiejś idealnej namiętności".[str.115]



Thomas Hardy "Z dala od zgiełku",Nasza księgarnia, r. 2015,przełoż.R.  Czekańska-Heymanowa

Zdjęcie z filmu pochodzi ze strony Filmwebu.

                          
                    

8 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Dziękuję za te trzy grosze....to ładna scena....

      Usuń
  2. Najlepsze oświadczyny obejrzałam wczoraj w 'Poskromieniu złośnicy'. W pięć minut.
    A nasz kościół ma relikwie świętego Walentego. I piękny obraz Walentego jak się pochyla nad dzieckiem z epilepsją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to poskromienie złośnicy z Liz Taylor ?
      No właśnie i o to chodzi z tym św. Walentym....a nie o komercję.

      Usuń
  3. Świetne oświadczyny są w dramach :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny styl. Bardzo intrygująco zapowiada się ta książka.

    OdpowiedzUsuń

Każdy pozostawiony komentarz to balsam na moją duszę. Toteż za każdy serdecznie dziękuję i zapewniam, że czytam je z uwagą i staram się nie pozostawiać ich bez odpowiedzi.