Kilka dni temu w TV była powtórka jednego z programów Marcina Dańca "Hity dekady". Program ten był o latach 50- tych w PRL i Daniec przypomniał w nim bikiniarzy. Bikiniarze w PRL byli symbolem zepsucia i gnijącego kapitalizmu toteż byli różnymi sposobami zwalczani przez system co można zobaczyć w tym świetnym filmiku
Bez problemu można znaleźć w internecie kim byli bikiniarze, ale ja przytoczę to co między innymi napisał o tym zjawisku jeden z nich czyli Leopold Tyrmand :
"Właśnie młodzież jest najżarliwiej „ciuchowa”, skarpetki w kolorowe
paski są wśród niej manifestem i uniformem. O takie skarpetki toczą się
heroiczne boje z komunistyczną szkołą, z komunistycznymi organizacjami
młodzieżowymi, z systemem. Już przed paru laty skarpetki stały się
zarzewiem świętej wojny o prawo do własnego smaku, jaką młodzież polska
stoczyła z reżymem i którą wygrała. Były to zmagania o sylwetkę znaną na
Zachodzie jako jitterbug albo zazou – wąziutkie spodnie,
spiętrzona fryzura, tzw.plereza, buty na fantastycznie grubej gumie,
tzw. słoninie, kolorowe, bardzo widoczne spod krótkich nogawek skarpety,
straszliwie wysoki kołnierzyk koszuli. W Warszawie nazywano chłopców
tak ustylizowanych „bikiniarzami”, w Krakowie „dżollerami”. „Bikiniarz”
pochodził od krawatów, na których wyobrażony był wybuch bomby atomowej
na atolu Bikini w 1946 roku. Oczywiście, polski jitterbug był
ubogi i nie umyty, prowincjonalna wersja amerykańskiego pobratymca; był
śmieszny swą nieprzystosowalnością ani do prawzoru, ani do własnego
otoczenia; szył sobie ekstrawaganckie marynary u pokątnych krawców,
zamęczał ich pomysłami, których nie rozumieli; obcinał nożyczkami rogi
koszul z domów towarowych. Budził lekką odrazę, nawet u tych, którzy go
nie zwalczali, ale i jakiś szacunek za swą nieustępliwość, za swą walkę z
arcypotęgą oficjalności, za wyzwanie rzucone szarości i
zglajchszaltowanej nędzy"
Autor: Leopold Tyrmand, Dziennik, 1954. (fragm. z 25 stycznia 1954 r.)
Tekst pochodzi ze strony.
Kończąc dzisiejszy post, taki na sobotę, życzę wszystkim zaglądającym do mnie, by ich weekend mimo chyba nie najlepszej pogody w całym kraju / u mnie halny, który mi dosłownie lasuje mózg / był wspaniały.
I jeszcze delikatnie przypominam, że na blogu trwa rocznicowa wygrywajka, do której można się zgłaszać tu.