sobota, 1 lutego 2014

Weekendowo, ale nie tylko.



Kilka dni temu w TV była powtórka jednego z programów Marcina Dańca "Hity dekady". Program ten był o latach 50- tych w PRL i Daniec przypomniał w nim bikiniarzy. Bikiniarze w PRL byli symbolem zepsucia i gnijącego kapitalizmu toteż byli różnymi sposobami zwalczani przez system co można zobaczyć w tym świetnym filmiku




Bez problemu można znaleźć w internecie kim byli bikiniarze, ale ja przytoczę to co między innymi  napisał o tym zjawisku  jeden z  nich czyli Leopold Tyrmand :


"Właśnie młodzież jest najżarliwiej „ciuchowa”, skarpetki w kolorowe paski są wśród niej manifestem i uniformem. O takie skarpetki toczą się heroiczne boje z komunistyczną szkołą, z komunistycznymi organizacjami młodzieżowymi, z systemem. Już przed paru laty skarpetki stały się zarzewiem świętej wojny o prawo do własnego smaku, jaką młodzież polska stoczyła z reżymem i którą wygrała. Były to zmagania o sylwetkę znaną na Zachodzie jako jitterbug albo zazou – wąziutkie spodnie, spiętrzona fryzura, tzw.plereza, buty na fantastycznie grubej gumie, tzw. słoninie, kolorowe, bardzo widoczne spod krótkich nogawek skarpety, straszliwie wysoki kołnierzyk koszuli. W Warszawie nazywano chłopców tak ustylizowanych „bikiniarzami”, w Krakowie „dżollerami”. „Bikiniarz” pochodził od krawatów, na których wyobrażony był wybuch bomby atomowej na atolu Bikini w 1946 roku. Oczywiście, polski jitterbug był ubogi i nie umyty, prowincjonalna wersja amerykańskiego pobratymca; był śmieszny swą nieprzystosowalnością ani do prawzoru, ani do własnego otoczenia; szył sobie ekstrawaganckie marynary u pokątnych krawców, zamęczał ich pomysłami, których nie rozumieli; obcinał nożyczkami rogi koszul z domów towarowych. Budził lekką odrazę, nawet u tych, którzy go nie zwalczali, ale i jakiś szacunek za swą nieustępliwość, za swą walkę z arcypotęgą oficjalności, za wyzwanie rzucone szarości i zglajchszaltowanej nędzy"

Autor: Leopold Tyrmand, Dziennik, 1954. (fragm. z 25 stycznia 1954 r.)

Tekst pochodzi ze strony.





  

Kończąc dzisiejszy post, taki na sobotę, życzę wszystkim zaglądającym do mnie, by ich weekend mimo chyba nie najlepszej pogody w całym kraju / u mnie halny, który mi dosłownie lasuje mózg / był wspaniały.


I jeszcze delikatnie przypominam, że na blogu trwa rocznicowa wygrywajka, do której można się zgłaszać tu.