wtorek, 29 kwietnia 2014

Trochę biadolenia i coś z nowości książkowych.



           Długa przerwa w pisaniu opinii o przeczytanych książkach sprawiła, że w żaden sposób nie mogę się do tej czynności zabrać. Weno wróć wołam i nic. Przymierzam się, myślę co napisać i dalej trwam w umysłowym marazmie. Ale sama sobie jestem winna, gdyż tak zawsze mam, gdy coś muszę. A muszę napisać o jednej książce, której tytułu tu nie wymienię. To jej recenzja powinna już się ukazać i jej brak po prostu mnie blokuje.

Ale nic to, może w końcu ją spłodzę i  ruszę wtedy z kopyta. 

         A dzisiaj zaprezentuję, gdyż dawno tego już nie robiłam, trzy książki, które ponoć są nowościami i wydają mi się interesujące :


"Był dom... Wspomienia", którą to książkę wydaną przez Wydawnictwo Litarackie napisała  Anna Szatkowska.

 Wspomnienia Anny Szatkowskiej odnoszą się do losów rodziny Kossaków (dziadkowie z rodziny Kossaków, matka: Zofia Kossak-Szczucka). Dzieje rodzinne pokrywają się nieuchronnie z ówczesną, skomplikowaną historią Polski. Wspomnienia sięgają od lat przedwojennych, przez okres wojny, po lata 60-te.

 Szatkowska perfekcyjnie oddaje specyfikę tamtego czasu, przedstawia historię barwną, pełną drobiazgów, jednocześnie wierną faktom. Przez karty książki przewijają się znane postacie historyczne, przyjaciele i znajomi autorki. W każdej z tych postaci odbija się jakaś część dziejów Polski i Europy. Najważniejszą rolę odgrywa w książce matka autorki, Zofia Kossak, której działalność staje się punktem odniesienia do własnego życia Anny Szatkowskiej.

Niewątpliwym dodatkowym atutem wspomnień jest przejmująca, zarejestrowana dzień po dniu, szczegółowa relacja z Powstania Warszawskiego. W obrębie książki znalazły się bowiem obszerne fragmenty dziennika spisywanego kilka tygodni po upadku Powstania.


"Fryzjer Stalina", którą to książkę napisał Paul M. Levitt a wydała ja Fronda.

Rok 1931. W ZSRR buduje się raj na ziemi. Tak przynajmniej donoszą światowe media, których uważnym czytelnikiem jest Awraham Bahar – Albańczyk, utalentowany żydowski golibroda. Awraham to człowiek czynu. Natychmiast pakuje walizki i wyrusza w podróż ku lepszemu. Los jest dla niego łaskawy. Nieoczekiwanie dostaje propozycję, by zostać fryzjerem Stalina. Posłusznie strzyże na jeża i w kancik, namydla i goli. Rzecz dziwna: Wódz raz jest gadatliwy, to znów sentymentalny, czasem wylewny, a niekiedy straszny. Awraham odkrywa prawdę. Raj na ziemi w istocie jest piekłem. A towarzysz Stalin może mieć wielu sobowtórów. Jak poderżnąć mu gardło, gdy nie wiesz czy golisz właściwego?

Tłem tej znakomitej, przesyconej surrealistycznym i absurdalnym humorem powieści jest Rosja sowiecka. Rosja głodu, czystek, procesów pokazowych, obozów pracy, szpiegów, agentów i donosicieli. Źródłem tego humoru – jak mówi sam bohater – nie jest jednak radość, lecz smutek. Pierwowzorem bohatera jest Karl Pauker, szef osobistej ochrony Stalina i przez jakiś czas jego fryzjer.

 

"Pani Poe"to książka Lynn Cullen wydana przez Dom Wydawniczy PWN Sp.z o.o.

Pisarz i jego demony. Kobieta i jej pragnienia. Żona i jej zemsta...
Dzieje Edgara Allana Poe, spowiedź jego kochanki i przerażająca obsesja jego żony w literackim miłosnym trójkącie wszech czasów.
1845: Nowy Jork w świetle gazowych latarń. Optymizm i możliwości, ubóstwo i przestępczość. Kłębowisko imigrantów i bogatych arystokratów. Poemat "Kruk" jest na ustach wszystkich - sukces, o jakim początkująca, borykająca się z problemami dnia codziennego, poetka, może tylko pomarzyć. Zdradzona i opuszczona przez męża Frances stara się zarobić na utrzymanie dwójki dzieci. Dla dobra kariery, decyduje się przyjść na spotkanie intelektualistów, aby poznać słynnego pana Poego. Chociaż nie
podobają jej się jego utwory, jest zafascynowana jego charyzmą i mile zaskoczona faktem, że ten zna i ceni jej twórczość.

Najpierw niewinny flirt, potem namiętny romans. Każde potajemne spotkanie z intrygującym kochankiem nieubłaganie wciąga kobietę w sidła Amora...
Kiedy żona Edgara zapragnie zaprzyjaźnić się z Frances, relacja stanie się tak mroczna i zagmatwana jak w utworach samego Poego. Ich los, podobnie jak bohaterów powieści gotyckiej, jest przesądzony. Nie można oszukać pani Poe, podobnie jak nie da się oszukać śmierci.

      Ja chętnie przeczytałabym wszystkie trzy. 
A kogo jeszcze zainteresowałyby tak jak mnie?

_____________________________________________________

Zdjęcia i opisy pochodzą ze strony Księgarni Matras.

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Konkurs papieski - informacja.


      Nasza koleżanka blogowa na swoim blogu:

                            Ejotkowe postrzeganie świata

zorganizowała z okazji kanonizacji Jana Pawła II, wraz z wydawnictwem M,  konkurs "papieski"

 

  o czym Was z przyjemnością informuję.      

Do wygrania są, jak zwykle książki, tym razem o Janie Pawle II.

      Zapraszam do odwiedzenia strony ejotek.

sobota, 26 kwietnia 2014

W wigilę kanonizacji naszego Wielkiego Rodaka.

żródło
    W wigilię kanonizacji dwu wielkich  papieży naszych czasów, w tym naszego rodaka Jana Pawła II zacytuję fragment posta przeczytanego na blogu : Toyah: Posłuchaj, to do Ciebie.
Fragment ten pochodzi z tłumaczonego przez właściciela bloga, Krzysztofa Osiejuka, tekstu, który tuż przed odejściem  Jana Pawła II napisała amerykańska publicystka Peggy Noonan. Cały tekst, w którym publicystka wspomina audiencję u Jana Pawła II w 2003 roku można przeczytać tu
Tekst, a szczególnie cytowany fragment poruszył mną i dlatego postanowiłam  się nim podzielić z Wami.

"Zostałam do samego końca, jakieś dwie godziny, a potem obróciłam się, by spojrzeć na twarze ludzi stojących za mną, tak bym mogła je później dokładnie opisać… i aż mną wstrząsnęło. Bo już niemal nikogo nie było. Większość, może dwie trzecie, zdążyła już wyjść. Oni wyszli jeszcze zanim nawet sam Papież zjechał ze sceny. Zupełnie jakby skasowali bilet – no to zobaczyliśmy dziadka – i ruszyli w dalszą drogę, obejrzeć sobie koty w Koloseum.
Jego całe życie stanowi dziś pożegnalną trasę. On świetnie wie, że oni przychodzą go zobaczyć trochę po to, by móc powiedzieć: „Widzieliśmy Jana Pawła Wielkiego”. W ten sposób wokół niego wciąż panuje pewien półmrok, od którego nie ma ucieczki.
Wybuch radości i smutku zaznaczy jego odejście. Radości, ponieważ nadchodzi czas, by któryś z młodszych papieży odcisnął swoje piętno na naszych czasach. Smutku, bo to jest prawdziwy mocarz, ostatni papież starego wieku. I jeszcze coś. Po nim przyjdzie już prawdziwy, nowoczesny świat, ten zupełnie już nowy, świat po 11 września, i do gry zostaniemy zaproszeni wszyscy. On był ostatnim owocem starego świata. Jego obecność była równie prawdziwa i niewzruszona, jak sam Watykan.
Jego cierpienie świadczy za niego. Ono ma swój cel. Ono chce nam coś powiedzieć. Wczoraj, kiedy sobie o tym myślałam i wspominałam tamtą audiencję, zadzwoniłam do wybitnego pisarza i myśliciela Michaela Novaka i poprosiłam go, by trochę pomyślał za mnie. Otóż Święta Teresa z Lisieux, przypomniał mi, wierzyła, że jej cierpienie może pomóc innym. A zatem brała ona wszystkie swoje chwile bólu, gniewu, czy smutku i ofiarowała je Bogu, wierząc, że w ten sposób one zjednoczą się z bożą miłością, a więc z czymś nieskończenie potężnym, co istnieje wyłącznie dla ludzkiego dobra. Prosiła Boga, by przyjął od niej to cierpienie i użył go w ten sposób, by pomóc misjonarzom na całym świecie. Wiedziała, powiedział mi Novak, to co wiedział Dostojewski: świat jest otoczony rodzajem sieci, sieci bardzo energetycznej, w której wszyscy jesteśmy zjednoczeni w naszym cierpieniu i w naszej miłości. Kiedy oddasz jej wszystko co posiadasz, masz swój udział w komunii miłości na całym świecie.
Teresa była karmelitanką. Nowak opowiedział mi o tym, co kiedyś zaobserwował George Weigel, że Papież mianowicie ma karmelitańską duszę, duszę, która znakomicie się czuje w karmelitańskiej tradycji codziennego mistycyzmu.
Więc cóż takiego mówi nam cierpienie Papieża? Kilka rzeczy, powiedział mi Novak. Mówi nam, że w czasach, które obecnie przeżywamy, ważne bardzo jest, by szanować cierpienie ludzi starych i słabych. On chce, byśmy wiedzieli, że oni wszyscy mają swoje miejsce na tym świecie i ich życie ma sens. I nie tylko to mówi. On tym żyje. W młodości był aktorem, a więc jego nauczanie odbywa się trochę też i przez demonstrację, przez sam fakt, że on jest. Jego cierpienie to dramat, którym on żyje zupełnie świadomie. Jan Paweł opowiada się za życiem – za wszystkim co je stanowi. Pragnie oddać szacunek temu, czego świat nie szanuje.
W takim razie, czemu, zapytałam, Bóg dopuszcza, by człowiek, którego z pewnością bardzo pokochał, musiał iść przez życie aż tak cierpiąc? Przecież mógł go wziąć do Siebie lata temu. Może, odpowiedział Novak, Bóg pragnie nam pokazać, jak bardzo nas kocha, a robi to każdego dnia, pozwalając, by to właśnie Papież nam pokazał, jak to on nas bardzo kocha. Jezus, cierpiąc na krzyżu, był bliski upadku, a mimo to pozostał tam do końca.
I to mi przypomniało coś, co Papież powiedział komuś bardzo sobie bliskiemu, gdy parę lat temu pojawił się temat, by może przeszedł na emeryturę: „Chrystus nie zszedł z krzyża”. Chrystus odszedł, gdy się wykonało".

czwartek, 24 kwietnia 2014

Odszedł Tadeusz Różewicz.




źródło
       
        W wieku 93 lat zmarł Tadeusz Różewicz - poeta, dramaturg, prozaik i scenarzysta.




 

Bez 

największym wydarzeniem
w życiu człowieka
są narodziny i śmierć
Boga

ojcze Ojcze nasz
czemu
jak zły ojciec
nocą

bez znaku bez śladu
bez słowa

czemuś mnie opuścił
czemu ja opuściłem
Ciebie

życie bez boga jest możliwe
życie bez boga jest niemożliwe

przecież jak dziecko karmiłem się
Tobą
jadłem ciało
piłem krew

może opuściłeś mnie
kiedy próbowałem otworzyć
ramiona
objąć życie

lekkomyślny
rozwarłem ramiona
i wypuściłem Ciebie

a może uciekłeś
nie mogąc słuchać
mojego śmiechu

Ty się nie śmiejesz

a może pokarałeś mnie
małego ciemnego za upór
za pychę
za to
że próbowałem stworzyć
nowego człowieka
nowy język

opuściłeś mnie bez szumu
skrzydeł bez błyskawic
jak polna myszka
jak woda co wsiąkła w piach
zajęty roztargniony
nie zauważyłem twojej ucieczki
twojej nieobecności
w moim życiu

życie bez boga jest możliwe
życie bez boga jest niemożliwe 

                              Tadeusz Różewicz
_________________________
wiersz zaczerpnęłam ze strony 

środa, 23 kwietnia 2014

Domino BUW Day w Bibliotece Uniwersyteckiej w Warszawie.


źródło




         Ja, jak zwykle, nie jestem na bieżąco z tym co się dzieje w różnych sferach życia, ale rano, gdy kuknęłam do Ani, na blog Myśli i słowa wiatrem niesione, dowiedziałam się, że  dzisiaj obchodzony jest Światowy Dzień Książki i Praw Autorskich.  Ania stworzyła niezmiernie interesujący post przybliżający temat, z którego uzyskałam informację, że właśnie dzisiaj  układane będzie z okazji Światowego Dnia Książki Domino BUW Day w Bibliotece Uniwersyteckiej w Warszawie. 

       Organizatorzy dzisiejszego „Domino BUW Day” zamierzają ułożyć najdłuższe książkowe domino na świecie i pobić rekord Guinnessa. Aby pobić poprzednie rekordy, trzeba ułożyć kilka tysięcy woluminów. Wcześniej w Kapsztadzie było 2586  książek /zdjęcie /, a  w Antwerpii,  gdzie  żadna z 4845 ustawionych w szeregu książek nie dała plamy - cała mierząca łącznie 600 metrów misterna instalacja "runęła" w ciągu 6 minut.

Wielka szkoda, że nie mogę kibicować temu przedsięwzięciu, ale jestem niezmiernie ciekawa efektu.

wtorek, 22 kwietnia 2014

Mały stosik z nowymi nabytkami książkowymi zamiast postu o przeczytanej książce.





      Święta, Święta i po Świętach. Najpierw był czas przygotowań i duchowych, i kulinarnych a później dwa dni odwiedzania, w tym jedno zaplanowane a drugie nie i po raz pierwszy nie miałam czasu na czytanie. Udało mi się tylko wieczorem, już w łóżku, przeczytać po kilka stron  Kochanicy Francuza.
W drugim dniu byliśmy u mamy męża w Tuchowie, gdzie uczestniczyliśmy we Mszy Świętej u redemptorystów, u Matki Boskiej Tuchowskiej. Pogoda była piękna, słoneczna a niebo w kolorze blue, zresztą zobaczcie sami na zdjęciach :





Niestety żaden post,  o którejś z  przeczytanych  książek,  jeszcze nie powstał więc tylko pokażę  nowe nabytki. W tym niewielkim stosiku znajdują się cztery książki nabyte na allegro


a są to : 

Cienie w raju - E. M. Remarque'a
Wszystko co najważniejsze - Oli Watowej
Pisma Świętego Jana Ewangelisty - przełożone z greckiego przez R. Brandstaettera

 i książka naszej blogowej koleżanki, Magdaleny Jastrzębskiej, pt. Dama w jedwabnej sukni czyli opowieść o księżniczce Helenie Sanguszkównie,

 oraz Tam gdzie twój dom - Iwony Żytkowiak od na kanapie.pl

i całkiem przypadkowo zdobyte wczoraj u teściowej Życie Madame Lavalliere ks. E.F.Murphye'go.



niedziela, 20 kwietnia 2014

Alleluja!



źródło

           Chrystus Zmartwychwstał, Alleluja! Prawdziwie z grobu powstał, Alleluja!

Dzieląc się tą radosną wieścią życzę wszystkim, którzy do mnie dzisiaj i jutro zaglądną radosnego świętowania.

sobota, 12 kwietnia 2014

Antykwariaty na ulicy VIA DEI CORONARI.


         Pogoda zrobiła nam wiosennego psikusa. Temperatura z prawie 24 stopni spadła nam poniżej 10 stopni i zrobiło się zimno, szaro ponuro. A na dodatek nie zapowiada się lepiej w następnym tygodniu, no może coś od Wielkiej Soboty się ma poprawić, ale jak będzie to się dopiero przekonamy.
A ja Was zapraszam na marcowy spacer po ulicy VIA DEI CORONARI w Rzymie. Jest to wąska, urokliwa uliczka z  antykwariatami, ale książkowych tu nie ma, wyłożona kostką brukową, po której spaceruje się z dużą  z przyjemnością. Cen w antykwariatach nie sprawdzałam.


Zaczynamy spacer spoglądając na witryny antykwariatów.

      A na tych dwu zdjęciach nawet i siebie udało mi się uchwycić, jak robię zdjęcie - jako odbicie w szybie.






 A poniżej córa robi zdjęcie, a ja jestem obok.
    Witryna antykwariatu z rycinami i książkami nie pochodzi z tej ulicy. To przypadkowe zdjęcie.
 
Tym, którzy zechcą się namówić na spacer Via Dei Coronari życzę fajnych wrażeń i miłego weekendu.

czwartek, 10 kwietnia 2014

Wspomnienie o 10 kwietnia 2010 roku - w czwartą rocznicę tragedii smoleńskiej.




          Nigdy nie zapomnę tej chwili, gdy dowiedzieliśmy się z mężem, że samolot lecący do Smoleńska z Prezydentem Rzeczpospolitej na pokładzie rozbił się i wszyscy jego pasażerowie zginęli. To był szok, któremu towarzyszyło  niedowierzanie. A jednak - to była prawda. 10 kwietnia 2010 roku wydarzyła się największa tragedia, jaka dotknęła nasza ojczyznę w powojennej historii naszego narodu.


W S P O M N I E N I E

Wspomnienie tego poranka
wryło się w tkanki
serce
boleśnie skaleczone odłamkami szkła

Oni
wciśnięci w fotele
rozerwani
rozstrzelani w gwiazdozbiory
potężną
eksplozją zła
     


J O A N N A    M Ą D R O S Z K I E W I C Z
                     (wiersz powstał 2 kwietnia 2014 r)






Ten piękny wiersz znalazłam na stronie solidarni 2010 .

wtorek, 8 kwietnia 2014

Wiosna w ogrodzie i malutki stosik.




    Wiosna, wiosna w pełni. Przyroda przyspieszyła w tempie geometrycznym. Świat wokół zrobił się barwny i pachnący. Czy w takiej sytuacji chce się czytać i pisać recenzje? Powiedzcie sami.
Ale czytam. Czytam "Kochanicę Francuza" i "Pasję" w/g objawień bł. Anny Katarzyny Emmerich.

I oczywiście powiększam bibliotekę chociaż już powinnam sobie dać spokój. Tym razem zainspirowana czytaniem przez Marię Orzeszkową   Tadeusza Dołęgę - Mostowicza nie omieszkałam sobie nabyć "Pamiętnik Pani Hanki", bo się okazało, że mam tylko jeden tom.


 A przy okazji jak to już bywa, bo za grosze i razem  taniej kupiłam sobie / to wszystko na allegro/ jeszcze : 

Notes Michała Anioła - Paula Christophera - ma to byc doskonały thriller w powiązaniu z dziełami sztuki zaginionymi pod koniec II wojny światowej
Króla trędowatych - Zofii Kossak
Wrześniową noc - Jana Parandowskiego - wspomnienia z II wojny światowej

i jeszcze za punkty na portalu Finta.pl zdobyłam "Chleb na wody płynące" Irwina Shawa, o których od jakiegoś czasu myślałam.


     W ogrodzie kwitną brzozy i obsypują się już delikatnymi listeczkami.






sobota, 5 kwietnia 2014

W kalejdoskopie Rzymskich ulic - zapraszam na spacer.

  Wybiłam się kompletnie w marcu z rytmu. I mam teraz  poważny problem ze spłodzeniem recenzji do książek, które już przeczytałam a ich wymagają. Na tapecie mam Sławomira Cenckiewicza "Wałęsa. Człowiek z teczki"i na razie myślę, i myślę nad tym co napisać.
Dzisiaj sobota, która całkiem ładnie się zaczęła, ale mój organizm wyraźnie sygnalizuje zmianę w aurze, zobaczymy jaka ona będzie.

     Wykorzystując posiadane zdjęcia zapraszam Was tym razem na spacer po ulicach Rzymu. Zaliczyliśmy ich wędrując po Rzymie sporo. Najbardziej pociągały nas wąskie, klimatyczne z zapraszającymi  pizzeriami, w których można było w miarę tanio zjeść i napić się świetnej, mocnej  kawy amerikano, dla nas z dodatkiem mleka, czy też bardzo dobrej herbaty. Należało omijać szerokim łukiem restauracje, gdyż gdy w pizzerii za taką sama kawę płaciliśmy 1,5 euro to w restauracji już 4 euro.
Oczywiście nie każdą z tych wąskich uliczek przeszliśmy, ale idąc główną nie mogłam się oprzeć zrobieniu zdjęcia  jej urokliwym przecznicom.


        W Rzymie mnóstwo osób, w tym bardzo dużo kobiet porusza się skuterami  - na powyższym zdjęciu wyraźnie to widać po ilości zaparkowanych tych pojazdów.

       I o zmroku, gdyż zapalają się latarenki i w ulicznych ogródkach włącza się  gazowe ogrzewanie, by klientom było ciepło. Włosi to zimorodki. My ubrani byliśmy letnio a oni jeszcze zimowo.