poniedziałek, 31 marca 2014

Małe podsumowanie marca - ogólne i czytelnicze.



                   I już koniec marca. W tym miesiącu jak rzadko dość sporo się w moim życiu działo. Trzy dni spędziłam na rekolekcjach w Domu Rekolekcyjnym w Ciężkowicach w pięknej okolicy.

zdjęcie
         Niestety po powrocie prawie cały tydzień spędziłam w łóżku, tak, że do Rzymu, z którego już kilka relacji wrzuciłam
Schodzimy na Piazza del Poppolo.


poleciałam jeszcze nie całkiem wykurowana. 

Nie zapomniałam oczywiście w marcu również o czytaniu a udało mi się przeczytać tym razem pięć książek - jak na mnie to sporo :
Szary różaniec - Ludwika Mycielskiego - interesująca autobiografia znanego benedyktyna, kapłana i doktora teologii.
Owoce zimy - Bernarda Clavela - doskonałe studium starości pary Francuzów na tle II wojny światowej.
Małe kochanie, wielka miłość - Ewy Nowackiej - o wielkiej miłości do małej istotki, która niespodziewanie i w jak najbardziej nie odpowiednim czasie pojawia się  na świecie.
Żona pilota - Anity Shevre - o tym, że nawet bliskie nam osoby skrywają tajemnice i trzeba bywa dramatycznego przypadku , by je odkryć.
Matka Teresa. Wszystko zaczęło się w mojej ziemi. - Cristiny Siccardii - świetna i doskonale się czytająca biografia Matki Teresy, z której wyłania się obraz Marii i Magdaleny w jednej skromnej a niezwykłego hartu ducha zakonnicy oddanej Chrystusowi i nędzarzom tego świata.  
Z czytaniem było więc jako tako, gorzej przedstawiają się notki o przeczytanych książkach i tu zaległości urosły bardzo.

Planów na kwiecień nie robię.

Ale czytam już Matkę Papieża Mileny Kindziuk więc powinnam ją skończyć. A dzisiaj dotarła do mnie z Matras.pl, z którym udało mi się nawiązać współpracę,  Kochanica Francuza Johna Fowlesa, cieszę się, gdyż już dawno chciałam ją przeczytać.
Czekam jeszcze na : Tam, gdzie Twój dom Iwony Żytkowiak od nakanapie.pl.
Obydwie książki muszę przeczytać w kwietniu. Pewno więcej w związku ze świętami nie przeczytam. Ale zobaczymy.

niedziela, 30 marca 2014

Bardzo krótki spacer po Parku Borghese - zapraszam.



        Na co najwcześniej zwróciłam uwagę, wjeżdżając z lotniska do Rzymu autobusem a i później, gdy w pierwszy dzień przechodziliśmy ulicami miasta,  to potężne sosny piniowe, które niezwykle ozdabiają Wieczne Miasto. Sosny specjalnie formowane, by pozostawały tylko górne korony. Pinie są wszędzie nadając pięknie zielony akcent temu tworzonemu przez wieki miejskiemu molochowi. Osobiście jestem nimi zachwycona. I dlatego też zabieram Was w tę niedzielę na wprawdzie  krótki, ale zielony spacer do Parku Borghese.
    Jak nas informował przewodnik : "Doszedłszy do szczytu Via Veneto, po przekroczeniu Porta Pinciana, wchodzimy do jednego z najpiękniejszych parków rzymskich : Villa Borghese. Tuż po wyborze Pawła V Borghese na papieża, jego młody krewny Scypion został mianowany na kardynała; to właśnie jemu, spośród innych obowiązków, powierzono dbałość o dobra kulturalne dworu papieskiego. Kardynał Scypion przy pomocy dwóch zdolnych architektów Flaminio Ponzio i Vasanzio, wykreował park i budynek Casino, dziś siedzibę Muzeum I Galerii Borghese".

A czytając  dalej  dowiadujemy się, że  jest tam mnóstwo bogactwa i piękna, które warto zobaczyć,  ale nasz spacer  był krótki, gdyż niestety pojechaliśmy tam rano w ostatni dzień pobytu, a przed nami było jeszcze sporo do zobaczenia w samym mieście więc tylko można rzec weszliśmy do do parku i z niego wyszliśmy.
                       


A przywitał nas sam Lord Byron.


 Na zdjęciu powyżej ciekawa postać z głową w ręku. Niestety nie udało mi się znaleźć co to za postać.



                             Monumentalny  pomnik króla Umberto I.


I wędrujemy po parku pełnym soczystej zieleni trawników i dywanów ze stokrotek.


                                W głębi mała fontanna.
    W dali majaczy pałac Borghese, w którym mieści się muzeum.






            Miłej niedzieli wszystkim odwiedzającym mój blog  życzę i zapraszam do poprzednich postów.

sobota, 29 marca 2014

Bazylika Ś. Piotra - kontynuujemy wędrówkę.

  W pierwszym poście  o zwiedzaniu Placu i Bazyliki Św. Piotra w Watykanie już pokazałam kilka zdjęć z wnętrza Bazyliki.
Dzisiaj kontynuacja mojego zachwytu nad tym co zobaczyłam na własne, zdumione oglądanym pięknem i okazałością tej wspaniałej pod względem architektonicznym i artystycznym świątyni, oczy. Tak jak pisałam poprzednio : oczopląsu i zawrotu głowy można doznać w trakcie zwiedzania Bazyliki, na które jeden dzień byłoby mało, gdyby chciało się tak dokładnie wszystkiemu przyjrzeć i poznać od źródła powstania, a my nie wiem czy dwie godziny w niej spędziliśmy. Głównie więc napawaliśmy oczy widokiem tych wszystkich cudowności, a teraz korzystając z przewodnika nabywam dodatkowej wiedzy.

   Zaczynam tym razem od pięknie sklepionego atrium Bazyliki.

       Do Bazyliki wiedzie pięć drzwi, ale ja pokażę te najpiękniejsze,Drzwi Święte, które otwierane są co 25 lat podczas inauguracji Roku Jubileuszowego. Drzwi te ozdabiają współczesne płaskorzeźby Vico Consortiego.


          I znów jesteśmy wewnątrz Bazyliki  w nawie głównej.




            Jeszcze raz Baldachim nad ołtarzem, który pokazałam w poprzednim poście. Dzisiaj w innym ujęciu. Baldachim ten jest wyższy niż obelisk na Placu Św, Piotra.


     Poniżej widok na absydę, u góry której widnieje łaciński napis po polsku brzmiący : O Pasterzu Kościoła, ty pasiesz wszystkie owieczki i jagnięta Chrystusowe.

    
    W samym centrum absydy znajduje się przepiękny, wykonany ze złoconego brązu, Tron Św. Piotra, który jest ostatnim wielkim dziełem Berniniego we wnętrzu Bazyliki. Tron, który zamyka perspektywę wnętrza Bazyliki jest symbolem władzy Papieży nad całym Kościołem. Jest on, jak przeczytałam na tej stronie  : "niedoścignionym wzorcem
barokowego związania wszystkich sztuk : rzeźby, architektury, światła i koloru".  Szkoda, że niestety nie można było podejść bliżej, by go móc podziwiać.

Tron otaczają cztery olbrzymie posągi wykonane również ze złoconego brązu, które mają wysokość około 5 m. Dwie zewnętrzne rzeźby to postacie dwóch Doktorów Kościoła łacińskiego: Ambrożego (pierwszy z lewej) i Augustyna (pierwszy z prawej). Natomiast dwa wewnętrzne posągi, z gołymi głowami, to dwaj Doktorzy Kościoła greckiego: Atanazy (z lewej) i Jan Chryzostom (z prawej).
Wprawdzie to zdjęcie powtarzam, ale absyda Bazyliki to piękny element tej ogromnej świątyni więc warto obejrzeć go jeszcze raz.

                     Poniżej widok na grobowiec Piusa VII


          i sam grobowiec wykonany przez duńskiego artystę Bertela Thorvaldsena.
A to zdjęcie świadczy o tym, że tam byłam i z podziwem zwiedzałam. Ta kobitka w białej kurteczce to ja.

Muszę na dzisiaj zakończyć swą relację - czas goni, a na posty muszę poświęcić go sporo.

Tym, którzy do mnie zaglądną po raz pierwszy polecam jeszcze poprzednie posty z mojej wędrówki po Placu św. Piotra i Bazylice i życzę wszystkim słonecznego weekendu.

Kontynuacja może jutro.


piątek, 28 marca 2014

Dzisiaj o cytrynach w Rzymie i wiersz o kwiecie cytryn.




Dzisiaj maleńki piątkowy wpis poetycki. 
W Rzymie po raz pierwszy zobaczyłam cytryny na drzewie. To cudny widok, żółte owoce w zieleni. Zestaw kolorów, który mnie zawsze porusza u nas wiosną, gdy kwitną w trawie mlecze tworząc tak kochane przeze mnie zielono - żółte dywany.

Drzewko cytrynowe w ogrodzie sióstr, u których mieszkaliśmy.


Kwiaty cytryn pachną
jak polskie jaśminy.
Ręce, które mają szczęście
dotykać kwiatów cytryn
nie mogą czuć się zbyt pewne.
Drżeć też nie mogą.
Wystarczy nieopatrzny ruch ręki,
aby kwiat upadł.
Może nie w błoto
bo błota nie ma
tam gdzie kwitną kwiaty cytryn.
Strącony kwiat
spada na Ziemię
a rośnie bliżej Nieba.


To drzewko rosło w mieście.
A ten uroczy urywek wiersza o kwiecie cytryny pochodzi z bardzo interesującego wywiadu z jego twórcą, ojcem Kazimierzem Lubowickim OMI:

Małżonkowie, jesteście jak kwiaty cytryn! 

przeprowadzonego na łamach "Niedzieli". Polecam ten wywiad, w którym można zapoznać się z resztą wiersza.

czwartek, 27 marca 2014

Dzisiaj na odmianę o nabytkach marcowych czyli malutkie stosiki.



       Dzisiaj zrobię przerwę w pokazywaniu tego co widziałam w Watykanie i Rzymie.
Wrócę na moment do książek i pokażę marcowe nabytki. Definitywnie na razie postanowiłam dać sobie szlaban na zakupy książek. Do czytania mam moc a i wszystkie domowe biblioteczki pękają w szwach, a poza tym: kasa, to niestety argument nie do odparcia. Poprzestanę tylko na próbowaniu szczęścia w konkursach i może od czasu do czasu jakiejś książce recenzję, bo takie możliwości niezbyt wielkie, ale mam. Ale to wystarczy.
A jeżeli mowa o konkursie to udało mi się znów wygrać książkę u miłej blogerki monotemy , której blog 52 tygodnie czytania serdecznie polecam. 
Ale nie tylko wygrałam, monotema wcześniej przysłała mi książeczkę i do wygranej załączyła kolejną.
I za te wszystkie dary serdecznie dziękuję. A to zdjęcie książek.


Wyspa z mgły i kamienia - Magdaleny Kawki - to wygrana.
Zima - Andrzeja Stasiuka i Kobieta na kamieniu - Ivo Andricia - to prezenty.

A nabyłam sobie natomiast na allegro :

Srebrną Natalię - Kiry Gałczyńskiej i już się cieszę na czytanie.  Książka  opatrzona sporą ilością fotografii.
Rozważania o wierze - Ks. Tadeusza Dajczera
Sól ziemi - Józefa Witlina

Zakup sprowokowany został chęcią posiadania i przeczytania  "Soli ziemi", którą zaraziła mnie lustitia , u której na blogu przeczytałam świetną recenzję.

środa, 26 marca 2014

Plac Świętego Piotra - ciąg dalszy mojej fotorealcji z Watykanu.

     Na placu Św. Piotra byliśmy trzykrotnie.Od niego zaczęliśmy zwiedzanie Wiecznego Miasta, tu przyszliśmy w środę na audiencję z Ojcem Świętym, który przejeżdżał koło nas. I tu wróciliśmy w ostatni dzień wieczorem, by zrobić zdjęcia wieczorne.
               Wysiedliśmy z metra na przystanku Ottaviano i Via Ottaviano, której fragment pokazuję, doszliśmy do placu
              

mijając po prawej stronie gwardzistów szwajcarskich pilnujących wejścia do papieskich budynków.
"22 stycznia 1506 na zlecenie papieża Juliusza II 150 szwajcarskich najemników wkroczyło do Rzymu, by ochraniać papieży. Nie bez znaczenia przy formowaniu Gwardii ze Szwajcarów była także panująca w tym czasie na dworach europejskich moda na posiadanie takich oddziałów. Szwajcarzy uważani byli za dzielnych, zdyscyplinowanych i wiernych żołnierzy.
Obecnie papieskie wojsko liczy 110 żołnierzy: oficerów, podoficerów, halabardników i dwóch doboszy. Jej komendant ma rangę pułkownika, jest Domownikiem Papieskim i posiada tytuł Szlachcica Jego Świątobliwości". Informację tę zaczerpnęłam z Wikipedii.
 
Pięknie się prezentują, czyż nie prawda? Taki barwny element. Spotkaliśmy ich jeszcze w trakcie audiencji, na placu.

I znów na Placu Św. Piotra. Prawa strona Kolumnady.
 

Zainspirowana informacją to przeczytałam, którą zawarła w komentarzu do poprzedniego mojego wpisu odnalazłam na zdjęciu element polski na Placu Świętego Piotra, a jest nim św. Jacek - Odrowąż, którego udało się mi ująć, gdy robiłam zdjęcie budynkowi na wzgórzu po lewej stronie . Jacek jest drugi od lewej.



 W centrum Placu ustawiono 25 metrowy obelisk, który został przeniesiony z pobliskiego cyrku Nerona. Operacja ta, niezwykle trudna w tamtych czasach - XVI wiek - , wywołała ogromny entuzjazm i podziw tłumów a została wykonana przez Domenico Fontanę na polecenie Sykstusa V .

I jeszcze fontanny. Jest ich dwie. Czynna był tylko jedna, ta z prawej, pokazana jest na zdjęciu a  zaprojektowana przez Carlo Fontanę w 1613 roku.
Rzym to miasto posągów i fontann. O tym przekonaliśmy się wędrując po tym pełnym niespodzianek mieście. Stąd będzie ich sporo w moich relacjach.

A teraz cokolwiek z przepięknej fasady  Bazyliki, która jest dziełem Maderno wykonanym na zlecenie Pawła V Borghese.

Z loży błogosławieństwa nad wejściem głównym ogłaszana jest elekcja każdego nowego papieża i stąd wygłasza on pierwsze swoje błogosławieństwa "Miastu i światu"





I nie mogło zabraknąć posągów :  Św. Piotra



                                   i  Św. Pawła,



które zapraszają nas do wejścia do Bazyliki.


       Dzisiaj znów zakończę swą fotorelację jeszcze raz na Placu św. Piotra gdyż mój internet jest coś kiepski i mam poważne problemy z wrzucaniem zdjęć a jest ich jednak sporo, więc będę te relacje pewno dzielić bez końca.

Pierwsza część relacji :

Plac i Bazylika Św. Piotra w pierwszej części relacji z pobytu w Watykanie i Rzymie.



wtorek, 25 marca 2014

Plac i Bazylika Św. Piotra w pierwszej części relacji z pobytu w Watykanie i Rzymie.


                          

 " Rzym !  Zasypię Cię bogactwem i sławą, klejnocie boży, oprawny w złoto, cały świat ukorzy się przed twym dostojeństwem, nie będzie piękniejszego miasta w całym chrześcijaństwie!"[.1.] - Tak marzył wielki pogromca opornych miast, Juliusz II, który by umocnić fundamenty Wiecznego Miasta rozkazał królestwom świata oddać Rzymowi wszystkie skarby i zatrudnił do realizacji swego dzieła najwspanialszych artystów włoskiego renesansu.
Widok na Rzym z kopuły na bazylice Św. Piotra.
By to zobaczyć pokonałam ponad 500 schodów, ale warto było.

       Wielka szkoda, że Karol Schulz, z którego książki biograficznej p.t."Kamień i cierpienie" pochodzą przytoczone powyżej słowa nie ukończył swej trylogii o życiu i twórczości Michała Anioła. Śmierć, która go zaskoczyła nie pozwoliła na  pokazanie Buonarrotiego przy pracy w Rzymie, gdy powstawały jego wielkie dzieła.

Plac Św. Piotra widziany z kopuły.


       To fantastyczny, powalający widok i muszę przyznać, że już w pierwszym dniu zwiedzania Rzymu, które zaczęliśmy właśnie od  Placu Świętego Piotra i jego Bazyliki, zostałam przytłoczona rozmachem i ogromem piękna oraz  bogactwa  jakie zobaczyłam, a jakie powstało dzięki umysłom i rękom największych twórców Renesansu. 
       Do Bazyliki prowadzi nas najwspanialsze dzieło Berniniego - kolumnada, której dwa skrzydła - widoczne na wyżej pokazanym zdjęciu -  otwarte półkoliście wydają się obejmować wszystkich, którzy tu zawitają a nawet może całą ludzkość. Bernini jest również twórcą 140 posągów Świętych ozdabiających kolumnadę. 



        We wnętrzu zaś bazyliki Św. Piotra, największej świątyni chrześcijańskiej, po prostu zaparło mi dech w piersiach. A moje oczy omiatały z zachwytem  wszystko wokół, od posadzek poprzez sklepienia, mury i ogrom nagromadzonych tu figur, rzeźb - pojedynczych i grupowych, płaskorzeźb i obrazów umieszczonych w ołtarzu głównym, w nawach i kaplicach bocznych. Tego się nie da opisać. Po jakimś czasie można dostać po prostu oczopląsu. By to wszystko ogarnąć, zapamiętać trzeba by dnia całego, a tu czas popędzał.

       Jak podaje nabyty w Rzymie przewodnik "Rzym - Watykan" : W okresie rzymskim, na Wzgórzu Watykańskim, istniał wspaniały cyrk Nerona, w którym, w bliżej nieokreślonym roku(64 lub 67 d.C.), został ukrzyżowany św. Piotr. Jego ciało pochowano w pobliżu, a 250 lat później cesarz Konstantyn wybudował na grobie Apostoła okazałą bazylikę, która z biegiem czasu stała się jednym z cudów świata. 
XIII wieczny posąg Św. Piotra, z brązu - Arnolfo di Cambio - po prawej stronie nawy głównej -  każdy zwiedzający chce dotknąć stopy Wielkiego Rybaka.

Podczas 73 lat pobytu papieży w Avinionie, stara bazylika została tak zniszczona, że jej renowacja okazała się niemożliwa.

       I dopiero Juliusz II(1503-1513) : " powróciwszy z pierwszych wypraw przeciwko zaborcom kościelnego państwa i zwolennikom Borgiów, zaczął najpierw budować na Watykanie, ażeby z tej kamiennej powodzi wież, wieżyczek, ogrodów, więzień, twierdz i kościołów uczynić siedzibę z samego wyglądu już czcigodną. Ale gdy zaczął, okazało się, że prastara bazylika całego chrześcijaństwa, katedra Św. Piotra, grozi zawaleniem. Wieki, wichury, wojny i pożary przeszły nad jej tysiącletnimi murami i dziw brał, że w ogóle dotychczas stała; była tak pochylona, że papieżowi ściskało się serce na jej widok. Już przed kilku dziesiątkami lat papież Mikołaj, tego imienia piąty, chciał zacząć remont, ale wojny i inne sprawy odwróciły jego uwagę, więc zaniechał tego, a potem umarł. Również inni nosili się z tym zamiarem, a potem umierali. A prastara bazylika rysowała się dalej, pochylona do upadku, jak cały gmach Kościoła we śnie Innocentego III, zanim nie podparł tego gmachu mąż w szatach żebraka, imieniem Franciszek, rodem z umbryjskiego Asyżu. Tylu papieży myślało o katedrze, a jakże żałosny widok przedstawiała: ściany pękały pod ciężarem stuleci, ołtarze się waliły, freski odpryskiwały, wilgoć rozłaziła się po murach, które z kolei wypalał i kruszył żar, a z nowej budowli, zaczętej przed dziesiątkami lat, wykończono tylko jakieś niewielkie podwyższenie w tylnej części świątyni, wznoszące się zaledwie piętnaście stóp nad podłogą".[.2.]

         "Juliusz modlił się pod pękającą ścianą bazyliki, klęcząc z głowa opartą na klęczniku, a jego starczy szept był świszczący i ciężki. Kardynał Alidosi stał za nim wysoki, surowy, milczący, patrząc jak zawsze nieprzytomnie, kierując spojrzenie w próżnię. A papież odmawiał lamentację proroka Jeremiasza, zaczynając od wiersza Alef: " Jakie opuszczone to miasto, pełne kiedyś ludzi, owdowiała monarchini narodów, księżna panująca nad krajami niewoli...."
          Potem skończył modlitwy i mając niewiele lat życia przed sobą podjął to dzieło z myślą o wieczności.
          Powołał najsławniejszych architektów. Najpierw przyjechał mistrz Bramante ........"[.3.]

         Juliusz II zlecił Bramantemu wykonanie nowego planu a realizacja tego wspaniałego przedsięwzięcia architektonicznego zajęła 176 lat. W ciągu tego długiego okresu sporządzono wiele projektów zanim już 70-letni Michał Anioł przystąpił do konstruowania kopuły.

         
Kopuła, jak czytam w powołanym wyżej przewodniku :"Stanowi poemat harmonii i niedoścignionego piękna". Widziałam ją z bliska od zewnątrz i od środka. Obawiałam się tych ponad 500 schodów na nią prowadzących, ale udało się.
Budowy kopuły Michał Anioł niestety nie zdążył ukończyć, kończyli ją Jakub Della Porta i Domenico Fontana.


Wnętrze kopuły udekorowane zostało przez Kawalera d'Arpino. 


   A teraz wchodzimy do Bazyliki i prawie cały czas chodzimy z głową zadartą do góry. My, prawie ludzkie mrówki w tym ogromie przestrzeni i wysokości.

Nawa główna prowadzi do ołtarza, nad którym znajduje się przepiękny baldachim Berniniego, a za którym w głębi nawy tron św. Piotra w otoczeniu scenograficznego dzieła Berniniego w złoconym brązie na tle polichromicznego wizerunku Ducha Świętego w postaci gołębia.
 
Baldachim osłaniający ołtarz podtrzymywany jest przez cztery spiralne kolumny z brązu pochodzącego kopuły Panteonu. Po raz pierwszy tu i w innych świątyniach, które zwiedzaliśmy w Rzymie , spotkałam się z baldachimami, które są prawdziwymi arcydziełami sztuki.


Ołtarz mieści się dokładnie pod kopułą Michała Anioła, a pod ołtarzem znajduje się grób Świętego Piotra. Niestety nie można było do niego zejść by zrobić zdjęcie.

Kończę ten post zdjęciem zrobionym z kopuły. Kolejne zdjęcia i wrażenia już w następnym poście, gdyż zaczynam mieć problemy ze zdjęciami, które mi znikają, gdyż za długo najwyraźniej ten post powstaje.






Ciąg dalszy nastąpi, a przynajmniej powinien nastąpić.
 __________________________________
[1] Karol Schulz,Kamień i cierpienie" Wyd. Śląsk" Katowice,1980 r.,tłum. Maria Erhardt-Gronowska, str.640
[2] tamże, str640-641 
[3] tamże, str.645